Throne

Ta trylogia pozostanie w moich myślach i sercu już na zawsze. Ciężko jest mi pisać tę recenzję, ze względu na zawarte w niej pożegnanie. Ta historia odcisnęła w mojej duszy swoje piętno i już zawsze kiedy będę myśleć o Londynie, w głowie będzie pojawiała się myśl o Vivian i Lukasie. W recenzji mogą pojawić się spoilery.

Pomimo wielu prób udowodnienia, że Vivi jest dla Lukasa tą jedyną, los ich nie oszczędza, a raczej rodzina księcia. W tym tomie poznamy babkę Hemsworthów, czyli Stephanie – matkę króla Edwarda. To przed nią tak naprawdę wszyscy trzęsą portkami, nawet Margot, przez co w pewnym momencie nawet zakuło mnie serce. Vivi pomimo zmieszania jej z błotem przez “starą pudernicę” nie traci rezonu. W sumie bardzo się bałam ich spotkania, główna bohaterka odczuwała wielki stres, który udzielił się również i mi. Jednak jakie moje wielkie zdziwienie, jak Stephanie została sprowadzona, (wreszcie), do podłogi. Wypowiedzenie krótkiego słowa – tak – przysporzy naszej Vivian, wiele wyrzeczeń, jednak znamy ją z tego, że łatwo się nie poddaje. Świat księcia nie jest usłany różami, a raczej jest, tylko te róże mają kolce, które zadają wiele ran. Na bohaterów czeka dużo więcej problemów, nawet tych których się nie spodziewamy. Ja szczerze, byłam w pewnym momencie tak zaskoczona, że oczy wyszły mi z orbit.

Kiedyś ktoś mi bliski powiedział, że miłość jest tak mocnym uczuciem, że może zmienić każdego. Tutaj widzę idealnie jak na dłoni, że bohaterowie zmieniają si...

Trylogia Royal zaciekawiła mnie już od samego początku, nie tylko ze względu na piękne okładki, ale i coś świeżego i innego. Mimo, że tematy dotyczące rodziny królewskiej cieszą się niesłabnącą popularnością to jednak fajnie było też sięgnąć po historię książkowych Royalsów.

Droga do szczęścia Vivian i Luke’a jest długa i kręta. Wszystko to co widzą media jest tylko małym, często wyuczonym fragmentem ich życia. W pałacu za zamkniętymi drzwiami relacje rodzinne przybierają zupełnie inną formę. Zmienia się świat, zmieniają się poglądy i automatycznie zmienia się też królewskie życie. Seniorce rodu trudno jest to zaakceptować. Vivian nie ma co liczyć na taryfę ulgową, traktowana jest przez rodzinę Luke’a jak chwast, który trzeba natychmiast usuną. Ignorowana jest nawet przez służbę. Wszyscy notorycznie wtrącają się do planów na przyszłość głównych bohaterów, organizacji ich ślubu, miejsca zamieszkania i wszystkich pomysłów. Młodzi chcą żyć po swojemu, ale nie od razu można wszystko zmienić. Przez to często do ich relacji wkradają się tez nieporozumienia. Czy będzie im dane żyć długo i szczęśliwie? Czy dojdzie do ślubu księcia i zwykłej dziewczyny z ludu?

Książkę przeczytałam błyskawicznie. Mimo, że tym razem nie było spektakularnych fajerwerków, ale myślę, że finał ostatecznie mnie usatysfakcjonował. Autorka dokończyła wątki postaci drugoplanowych. Po raz kolejny pokazała ostry charakter Vivian. I drogę jaką przeszedł ku dojrzałości...

Cykl Royal Trilogy spodobał mi się od chwili, kiedy w moje ręce trafił pierwszy tom.
Teraz trzymając w ręku ostatnią część przyszedł czas na pożegnanie z serią stworzoną przez Sylwię Zandler.

Vivian i Luke budują swoje wspólne życie, niestety nie jest to proste ponieważ oboje pochodzą z różnych światów.
Problemy się mnożą, przeciwników tej miłości jest coraz więcej czy ta miłość ma szansę na przetrwanie?
Czy rodzina Luca w końcu zaakceptuje Vivian jako przyszłą królową?
Czy powrót na Ibizę przyniesie naszym bohaterom nowe niezapomniane wspomnienia i zatrze przykre wspomnienia z poprzedniego wyjazdu?
Czy tych dwoje ma szansę na happy end?

Ostatni tom cyklu Royal Trilogy jest chyba najspokojniejszy pomimo wielu następujących po sobie lotem błyskawicy akcji.
Nasi bohaterowie jakby dojrzewają i nie mam na myśli tu tylko Vivian i Luca ale wszystkich.
Prostują swoje zagmatwane ścieżki, niektórzy umieją przyznać się do swych błędów i zaczynają walczyć o swoją przyszłość inni trwają zacietrzewieni w swych ograniczeniach.
Bohaterowie to totalna mieszanka, jednak ostatnia część odkrywa wiele kart wcześniej schowanych przed czytelnikiem co sprawia, że inaczej na nich spoglądamy.
Autorka tak poprowadziła akcję, że książkę czyt się błyskawicznie.
Język pisany sprawia, że przez tę opowieść się płynie i zanim się zdążymy zorientować opowieść dobiega końca.

Trylogia z bardzo tajemniczej i zaskakującej przerodziła się w pełna uroku i słodyczy opowieść o miłości dwojga ludzi z totalnie różnych światów. Historia Vivian i Lucasa jest potwierdzeniem tego, ze przeciwieństwa się przyciągają. Uwielbiam pióro Sylwi, jednak jedynym minusem są długie opisy. Bohaterowie są wspaniałe wykreowani, każdy ich szczegół jest dokładnie opisany i doszlifowany na ostatni guzik. Throne to kolejny tom miłosnych perypetii Vivian i Lucasa, jednak tutaj wszystko idzie po ich myśli. Trylogia otula serce i robi się miło, gdy czyta się o tak silnej miłości, mimo że nie zawsze było tak wspaniale i nie raz ich związek wisiał na włosku. Moim zdaniem książę Lucas jest dziecinny, nie aż tak bardzo jak w pierwszym tomie, jednak nadal jest to widoczne. Podsumowując, jeżeli szukacie uroczej, zakazującej i momentami smutnej opowieści o miłości sięgnijcie po Royal!