To the Abandoned Sacred Beasts vol.1

Dark Fantasy stłoczone traumami po konflikcie między uprzemysłowioną Północą, a górniczym południem. Wojna domowa, która nie zabliźniła ran i strachu przed intruzami. Hank to pogromca potworów ścigający dawnych żołnierzy z Partii. Za nim w ślad kroczy Charlotte pragnąca zemsty za poległego ojca, co zginął z rąk huntera. Prędko dochodzi do konfrontacji, by kolejno uczestniczyć w mrocznej historii, gdzie armia wojska stała się pół-bogami, wcielając się w wielkie monstra gotowe uderzyć w siedliska ludzkie. Wyrwane serca, starta psychika - pod postacią potężnych gigantów kryją się marzenia, dziki obłęd w oczach oraz szaleństwo wynikające z post-wojennej rzeczywistości, gdy żołnierze nie potrafili powrócić do normalności. Teoretycznie powinna być to płytka seria, bo oglądamy pojedynki z bestiami, ale mangaka sprytnie lokuje w dzikich bestiach współczucie, trwogę i maniakalną autodestrukcję. Dawne starcia odbiły się w lustrze pamięci - wojna w umysłach trwa dalej, postradane zmysły, nieukojone lęki. Jest szansa na coś niebanalnego i głębszego niż mogłoby się zdawać.