Kto tak naprawdę jest prawdziwym rodzicem?
Dwie historie i powroty do przeszłości, która tak mocno wiąże się z teraźniejszością. Tak różne, a jednak w obu chodzi o jedno — miłość, która również jest inna. Do rodziców, do dzieci, do małżonka, byłego partnera, przyjaciółki — każda z nich jest ważna i o każdej pisze Gabriela Gargaś, ale najwięcej miejsca poświęciła tej do dzieci.
Ewa z Michałem są w związku od lat. Razem przeszli bardzo wiele, w tym kilka poronień i trudny proces adopcji, na którą zdecydowali się z ogromnym strachem i wielką nadzieją. Małżeństwo jest rodzicami pięcioletnich bliźniaków, których bardzo kochają. Ewa wie, że nie DNA jest najważniejsze — można pokochać niebiologiczne dziecko, gdyż tak zrobili jej rodzice. Nie wszystko jednak jest idealnie, gdyż Ewa i Michał zaczynają się od siebie oddalać — jedno pogrążone w domowych obowiązkach i opiece nad dziećmi, drugie zapracowane, by zapewnić rodzinie jak najlepszy byt. Niespodziewanie w życiu Ewy po raz kolejny pojawia się również jej biologiczna matka. Czy kobieta będzie chciała utrzymywać kontakt z Teresą? Czy małżeństwo Ewy i Michała przetrwa ciężką próbę, jaką jest codzienne życie?
Paulina od lat jest mamą wkraczającej już w dorosłość Bianki. Chociaż nie zawsze było łatwo, kobieta zawsze mogła liczyć na wsparcie Ewy i mamy. Paulina podjęła trudną decyzję — jako dziewiętnastolatka w ciąży pozwoliła ukochanemu chłopakowi wyjechać na studia, nie wspominając o dziecku. Trud wychowania Bianki pozostawiła sobie, ale wielokrotnie zastanawiała się, czy podjęła dobrą decyzję. Kiedy Radek niespodziewanie wraca do Warszawy, okazuje się, że ma żonę i dzieci. Czy Paulina zdecyduje się wyjawić mu prawdę i da szansę na bycie rodzicem? Czy stare uczucia odżyją?
Gabriela Gargaś stworzyła kolejną bardzo dobrą powieść. Pomimo sporej grubości książka czyta się bardzo szybko. Liczne retrospekcje pozwalają lepiej poznać bohaterów i ich historie, a one same są bardzo ciekawe i pełne sekretów. Autorka skupiła się na różnych rodzajach miłości i starała się ją pokazać z różnych stron i myślę, że wyszło jej to bardzo dobrze. Najbardziej rozwinięty jest wątek miłości rodzicielskiej do dziecka adoptowanego — wiele pytań, trudności, ale na końcu szczęście.
Książka bardzo mi się podobała i nie mogłam się od niej oderwać. Potrzebowałam dosłownie kilku godzin, by przeczytać powieść w całości. Byłam bardzo ciekawa tych historii, w których nie brakowało zaskoczeń i niespodziewanych zwrotów o sto osiemdziesiąt stopni. Zakończenie jednej z historii przeszło mi przez myśl, ale tej drugiej... Nie tego się spodziewałam, a Autorka ponownie mnie zaskoczyła. Jeśli lubicie książki obyczajowe, w których miłość gra pierwsze skrzypce to zdecydowanie polecam Wam tę lekturę.