Do jej przeczytania nie zachęciła mnie okładka (na pierwszy rzut oka ciekawa, po dokładniejszym obejrzeniu już mniej), ale pozytywne oceny przeważyły.
Nastoletnia Amy wraz z rodzicami, jak wiele innych osób, poddaje się procesowi zamrażania. Dzięki temu ma przetrwać trwającą 300 lat podróż na planetę, którą ludzi chcą skolonizować. Niestety, ktoś wybudza ją 50 lat wcześniej... Dziewczyna próbuje odnaleźć się na pokładzie "Błogosławionego" - statku kosmicznego, który transportuje ludzi do nowego świata. Nie jest to dla niej łatwe, ponieważ otaczają ją bezwolni ludzie, którymi rządzi despotyczny Najstarszy.
Sam pomysł jest naprawdę interesujący - monoetniczne społeczeństwa już się w literaturze przewinęły, jednak z tworzeniem ich na statku kosmicznym jeszcze się nie spotkałam. Zresztą, z podobnym poziomem ogólnego ogłupienia (szczególnie w czasie Godów) też jak dotąd nie. Nic więc dziwnego, że książka wzbudziła moje zaciekawienie. Jednak im dalej w las, tym więcej pojawiało się w niej drobnych niedociągnięć. Za mało wiadomo o Amy i jej uczuciach, Starszym, jego relacji z Najstarszym oraz o przeszłości tego drugiego.
Zakończenie książki zapowiada ciąg dalszy, który sobie na razie odpuszczę. Aż tak się nie wkręciłam.