Typowe heroic fantasy - skąpo odziane panie, mityczne ptaki, składanie ofiar czy wyraźny podział na dobrych i złych. Konflikt niskopoziomowy. Dużo dialogów, które potrafią rozbawić grzeszną prostotą. Takie tam czytadło. Które nic nie wnosi do gatunku, jakby heroizm postaci miał zniwelować płytki scenariusz oparty na śmiesznych założeniach i wierzeniach w przeklętych czortów, którzy są równie nieprawdopodobni, jak Darth Vader czy Saruman. Czytelne, jak powiastka dla młodzieży. Może się rozkręci w drugim albumie, może nie. Nie lubię takich jednoznacznych fantasy, gdzie strony konfliktu są jasno odhaczone i bez popisu dla mojej krępej wyobraźni.