Przede wszystkim dlatego czytam książki Katarzyny Michalak, by poprawić sobie nastrój i nie szukam w nich niczego wielkiego, ważnego,przesłania czy jakiejś nauki.Miałam dużą ochotę na zastrzyk optymizmu, dlatego sięgnęłam po kolejną książkę tej autorki.Ale tym razem niestety się zawiodłam."Wiśniowy Dworek " jest infantylną powieścią dla dużych dziewczynek,w której dwie królewny marzą o królewiczu na białym koniu i o mieszkaniu w pięknym pałacu.
Danki rozdzielone tuż po urodzeniu, które poznawszy się postanawiają zamienić się rolami.
Schemat stary jak świat znany z literatury i filmoteki niczym specjalnym nie zaskakuje.Chyba tym, że po co się uczyć kiedy ot tak po prostu z kobiety sukcesu nagle można zostać super nauczycielką i odwrotnie nauczycielka jest lepszą bizneswoman od siostry.Zaledwie wchodzi w jej rolę i już natyka się na przekręty, których tamta o dziwo nie zauważyła. I dla do dodania smaczku pojawia się jeszcze tajemniczy jegomość, który po przeczytaniu dużej ilości książek staje się super hakerem i okazuje się być bratem dziewczyn. Czyli mamy do czynienia z trojaczkami nie bliźniaczkami.
Jako całość wypadło to jakoś mało wiarygodnie chociaż rozumiem, że to bajka dla dorosłych ale i tak jakiś sens powinna mieć. Jakoś przy czytaniu nie potrafiłam się odprężyć bo zgrzytało mi wszystko w tej historii niczym piasek w trybach i nie doświadczyłam optymizmu, którego szukałam.
Odnoszę wrażenie, że autorka bardziej idzie na ilość niż na jakość.
Z drugiej strony bardzo dużo pozytywnych opinii tej książki nie brakuje, więc może po prostu akurat mnie nie zauroczyła.
Na obecną chwilę to dla mnie najsłabsza z przeczytanych dotąd książek autorki. Nawet traktując całą historię z przymrużeniem oka miałam wrażenie, że jest niedopracowana i wiele faktów w powieści po prostu się nie klei.
Nie bardzo mogę zachęcać do przeczytania " Wiśniowego dworku", chociaż
zdaję sobie sprawę, że to co mnie się nie podoba może innym nie przeszkadza w końcu to moje subiektywne odczucia.