Jestem zaskoczony, że to piszę, ale wymęczyła mnie ta książka. Interesuje się militariami i historią wojen, w szczególności 2 Wojny Światowej. Temat nalotów strategicznych na europejskim teatrze działań zawsze miał dla mnie w sobie coś przerażającego i fascynującego jednocześnie. Dlatego kiedy kolega polecił mi tę książkę, ucieszyłem się, że w końcu zgłębię go na poważnie. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy raz po raz łapałem się na ziewaniu nad lekturą. Nie do końca jestem w stanie powiedzieć co jest nie tak z tą książką, ale autorowi udało się rozwlec temat i opisać w sposób wyjątkowo męczący i nużący. Ogromna część książki to opis interakcji na szczeblu dowództwa, polityki, oraz zaskakujących tematów takich jak losy zestrzelonych lotników, którzy wylądowali w Szwajcarii, czy też cały rozdział poświęcony rozważaniom dlaczego nie zbombardowano obozu w Oświęcimiu, i czy była to dobra decyzja. Męczy też opis "dramatycznych" losów zestrzelonych lotników, którzy cierpieli różnego rodzaju męki w obozach jenieckich, w których z nudów wystawiali sobie sztuki teatralne, zaś ucieczki traktowali jak sport i szokowało ich surowe traktowanie schwytanych uciekinierów. Nie tego oczekiwałem po tej książce.