Opinia na temat książki Wszystko, co lśni

Po "Wszystko, co lśni” sięgnęłam zachęcona opiniami użytkowników LC, zwłaszcza jedna przypadła mi bardzo do gustu.

Pierwszych 200 stron przeniosło mnie do krainy przygody, dawno przeze mnie nieodwiedzanej (może niektórzy pamiętają Klub Siedmiu Przygód? – no właśnie, te klimaty). Przypomniały mi się także lektury studenckie typu Dickens i okolice i błogo zrobiło mi się na sercu. Ani się obejrzałam, a połowa pierwszej części była poza mną. Przypomnę, ze to ta część, w której przedstawiani są bohaterowie powieści, każdy szczegółowo opisany zarówno zewnętrznie jak i od strony psychologicznej. Portrety zajmujące, zarysowana intryga wciągająca, hmm … czego chcieć więcej? No właśnie, zabrakło mi tego "więcej” a to, co wydawało się być ciekawe jakoś się rozlazło, zaczęło nużyć. Za długo, za dużo…Nie porwała mnie ta powieść, nie dotknęła emocjonalnie.

Powieść jest wyrafinowana konstrukcyjnie, wręcz wysmakowana, warsztatowo świetna, przemyślana – o tym wszystkim napisali już inni czytelnicy. Co z tego, jeżeli lektura mnie nie rusza?

Doczytałam tomiszcze do końca, lekko zmęczona.

No nic, poczekam na kolejnego Bookera.