Interesująca okładka, tajemniczy tytuł, także chyba opis sprawiły, że bardzo, ale to bardzo chciałam przeczytać „ Wzgórze dzikich kwiatów „. Długo trwały poszukiwania książki, bo od jej wydania minęło w końcu prawie sześć lat, a niestety nie doczekała się wznowienia. Moje starania zostały uwieńczone sukcesem, gdyż odnalazłam w końcu jeden jedyny egzemplarz w bibliotece powiatowej i z wielkim zapałem zabrałam się do czytania.
Kimberley Freeman a właściwie, Kim Wilkins urodziła się w Londynie w rodzinie Australijczyków. Gdy miała trzy lata powróciła z rodzicami do Australii. Kim pisze odkąd pamięta i jest dumna z tego, że uprawiała różne gatunki literackie. Pod prawdziwym nazwiskiem wydała wiele nagradzanych książek dla dzieci, kryminalnych i historycznych. Pod pseudonimem Kimberley Freeman (przyjętym na cześć babci) wydała wielowątkowe powieści dla kobiet. Oprócz międzynarodowego bestsellera „ Wzgórza dzikich kwiatów „ w Polsce została wydana jeszcze tylko jedna książka tej autorki „ Zatoka latarni „.
Autorka snuje niespiesznie historię używając schematu, który obecnie jest dość często wykorzystywany w literaturze. Akcja toczy się dwutorowo z perspektywy babci ( Glasgow 1929 r.) i wnuczki ( Londyn 2009 r.), przeszłość i teraźniejszość, dwie bohaterki, które łączą więzy krwi i skrywane rodzinne tajemnice. Dwie kobiety, którym przyszło żyć w zupełnie innych czasach, a obydwie łączy pewien tajemniczy dom w Tasmanii.
Betty, która przeszła wiele i dużo osiągnęła w swoim życiu, płacąc przy tym odpowiednią cenę. Zagmatwała swoje życie zachodząc w ciążę z żonatym mężczyzną. Po tym jak wyrzekli się jej rodzice nie mając wyboru jedzie z kochankiem do Australii. Już na zawsze przylgnie do niej opinia kobiety rozwiązłej. Czy słusznie? Nigdy się nie poddawała, ale czy osiągnęła szczęście, którego pragnęła?
Emma, wnuczka Betty od dziecka marzyła, aby zostać primabaleriną w londyńskim Balecie Królewskim. Po osiągnięciu sukcesu, tak naprawdę jest samotną kobietą skupioną na karierze. Nie potrafi nawiązać z nikim bliższych relacji, aż do dnia, kiedy ulega wypadkowi. Wtedy okazuje się, że nie ma nikogo koło siebie, ani nic, na czym by jej zależało. Wtedy okazuje się, że babcia pozostawiła jej w testamencie dom na drugim końcu świata. Czy Emma odnajdzie sens życia właśnie tam?
Autorka stopniowo przedstawia historię Betty i Emmy tworząc dwie bogate osobościowo bohaterki, które walczyły o swe marzenia. Losy obydwu poznajemy naprzemiennie, ale to, co chwaliłam w „ Jeżynowej zimie” i było atutem powieści, to autorce we „ Wzgórzu dzikich kwiatów „ nie wyszło. Niestety nie zachowała równowagi pomiędzy wątkami i nie udało jej się zbudować linii fabularnej tak by była jednakowo pociągająca. Zdecydowanie bardziej byłam zainteresowana losami Betty i to jej historii oddałam serce, śledząc z zapartym tchem jej poczynania. To ta część powieści jest wzruszająca i przejmująca, natomiast współczesny wątek dotyczący Emmy wydał mi się banalny, płaski i przewidywalny. Nawet w momencie, gdy autorka próbowała dokonać zwrotu akcji. Oczekiwałam też od Kimberly Freeman większego zaangażowania w odzwierciedleniu życia w Australii, a tak wyszło trochę powierzchownie.
Pomijając minusy, ogólnie jest to przepięknie opowiedziana historia o błędach młodości, o próbach pogodzenia się z przeszłością. Pełna tajemnic poplątanych ludzkich losów. Nie jest to może wybitna literatura, ale bardzo emocjonująca, wzruszająca i klimatyczna. Autorka wciągnęła mnie w swój świat na kilkanaście godzin, więc z czystym sumieniem mogę polecić tę zajmującą i ekscytującą książkę, napisaną świetnym językiem, wszystkim czytelniczkom, które uwielbiają takie historie.
„ Ale najgorszym błędem popełnionym wobec strasznych ludzi jest to, że zapominamy o ich młodości „