Przed Wami „Zagubiony heros”, pierwsza powieść z serii „Olimpijscy herosi”.
Kiedy Jason budzi się w autobusie podczas szkolnej wycieczki, okazuje się, że niczego nie pamięta. Nie wie, jak się tam znalazł, nie poznaje swojej dziewczyny Piper ani najlepszego przyjaciela Leona. Kiedy trafiają do Obozu Herosów wychodzi na jaw, że są oni półbogami. Kim są ich rodzice? Jakie przygody ich czekają? I jaki związek z tym wszystkim ma Hera?
Początkowo trudno było mi się wgryźć w fabułę. Było to spowodowane pojawieniem się aż trójka nowych głównych bohaterów. Ale już po chwili „Zagubiony heros” zaczął mnie wciągać. Ale nie aż tak, jak było to w przypadku poprzedniej serii Riordana. Co było tego powodem? Zastosowanie przez autora narracji trzecioosobowej. Kolejne rozdziały były przedstawiane z perspektywy innej z postaci i ten typ narracji wprowadzał niepotrzebny dystans między bohaterem a czytelnikiem. Jednak mimo tego udało się autorowi stworzyć wyrazistych bohaterów. Dużo osób zarzuca, że Jason jest nieudaną kopią Percy'ego, ale to nie prawda. Mają oni kompletnie charaktery, różne podejścia do świata, co dało się zauważyć w czasie czytania.
Podobnie jak w poprzednich książkach autora akcja gna w szalonym tempie. Kolejny raz dostajemy też dużą dawkę mitologii. Tym razem dochodzi też mitologia rzymska, którą od tej greckiej różnią kilka drobiazgów i nazwy. Książka zapewnia też dużo dobrego humoru, ale kolejny raz nie będę tego pisać.
Jeszcze należałoby wspomnieć o tym, że książki Ricka Riordana dojrzewają razem z czytelnikiem. W „Zagubionym herosie” pojawia się coś, czego nie było w serii o Percy Jacksonie – problemy typowe dla nieco starszych nastolatków, między innymi pierwsze zakochanie.
Ogólnie książka trochę mnie zawiodła, ale nie na tyle, żebym jej nie polubiła. Fanom autora na pewno się spodoba.