Opinia na temat książki Zawsze przy tobie

Jest to piąty tom serii o rodzeństwie Wright umieszczonego w Lubbock, w stanie Teksas. Wrightowie to niemal arystokracja w tym niewielkim miasteczku, ogromna firma i jeszcze większe pieniądze. Dopiero kiedy książka do mnie dotarła, odkryłam ten fakt i byłam nieco przerażona, że nie podołam tej książce, bo nic nie zrozumiem, zwłaszcza jeśli wszystkie tomy są ze sobą ściśle powiązane. Okazało się, że moje obawy są nieuzasadnione, bo jedynym elementem łączącym wszystkie powieści jest Lubbock, a sama historia jest skupiona tylko i wyłącznie na historii Sutton, najmłodszej z rodzeństwa Wrigtów. Została niespodziewanie wdową i samotną matką, wtedy myślała, że jej świat się zawalił, ale w jej życiu pojawił się David Calloway, przyjaciel. Sutton zaczyna czuć coś więcej, ale na jaw wychodzą tajemnice, przez które znowu traci grunt pod nogami.
Cieszy mnie to, że autorka niemal perfekcyjnie oddzieliła każdy z tomów i nie trzeba czytać poprzednich części, żeby wiedzieć o co chodzi w tym tomie. Można ją potraktować jak odrębną opowieść i w zupełności zaangażować się w historię najmłodszej z Wrightów. Nie mam tej powieści zbyt wiele do zarzucenia, była w porządku, żadnych fajerwerków, żadnego rozczarowania, dosyć schematyczna, ale jak najbardziej przyjemna w odbiorze. Niestety, czasami drażnił mnie zbyt wulgarny język i dla kontrastu – zbyt dziecinny w pewnych momentach, jeśli wulgarny pojawiłby się np. przy scenach seksu, byłabym to w stanie wybaczyć, ale w tych fragmentach niestety był zbyt dziecinny, przez co podczas czytania czułam się bardzo niekomfortowo i byłam wręcz delikatnie zażenowana. Sami rozumiecie, czytanie o „wacku” czy „maszcie” bywa żenujące.

Co do zachowań głównej bohaterki – byłam w stanie ją zrozumieć, ale czasami jej zachowanie było dramatyczne, dziecinne i nieodpowiedzialne, zwłaszcza w stosunku do Davida. Cały czas zmieniała zdanie, cały czas mimo szczęścia ona odpychała go od siebie i była bardzo podatna na sugestie teściów, przez co mnie strasznie drażniła. Ale! Historia rodziny Wright wydała mi się fascynująca, wszyscy stoją za sobą murem, mają potężną firmę, pieniądze i reputację niemal arystokratyczną w tym małym miasteczku. Czułam się chwilami jakbym oglądała reality show o Kardashianach w formie książki, tylko Wrightowie ciężko zapracowali na swój sukces (nie umniejszając oczywiście Kardashianom, którzy robią wiele dobrego dzięki temu, że mają pieniądze!).

Książce dałabym takie stanowcze 4/5, bo nie można od niej zbyt wiele wymagać. Książka jest przyjemna i do polecenia komuś, kto chce przeczytać prosty romans z odrobiną tajemnic i intryg. Mojego serca nie zdobyła, do ulubieńców bym nie zaliczyła, ale do poduszki dobrze było ją poczytać.