Książka pełna sprzeczności. Buzująca emocjami, a zarazem bardzo stateczna i niespecjalnie porywająca. Chwilami zachwycająca, żeby w momencie musieć się do niej zmuszać. Poruszająca trudny i ważny temat, ale przedstawiony trochę po łebkach.
Grace to kobieta - naukowczyni, mądra, zdolna, otoczona grupą oddanych przyjaciół. Ale nie za bardzo wie, czy to co robi w życiu, jest dla niej dobre. Jest dobre dla jej ojca, bo taki był plan. Jest dobre dla jej matki, bo ta żyje w przekonaniu, że Grece sobie dobrze radzi. Ale dziewczyna sobie nie radzi. Rozstrojona psychicznie bierze ślub w Vegas, z przypadkową dziewczyną. Ale to nie będzie ckliwa opowieść o miłości, pełna humoru i zabawnych perypetii. To historia o tym czy to co właściwe, jest dobre dla nas. I czy raz obrana ścieżka jest tą odpowiednią.
Ta powieść na pewno jest takim momentem zastanowienia, przemyśleń, chwili, by się zatrzymać. Ale sama forma przedstawienia chyba do mnie nie trafiła. Książka bardzo nierówna, poszarpana, specyficznie napisana.
Będą zachwyty, ale i głosy niezadowolenia. Ja niestety należę do tej drugiej grupy.