Lessing chyba ma jakąś cudowną właściwość nauczania interpretacji zachowań ludzkich, nawet nie po ich słowach, ale po mimice, czy gestach. Przecież ona to wyraźnie opisywała po określeniu, jak ułożony w przestrzenii jest rozmówca głównej bohaterki, o co mu może chodzić. Większej przenikliwości jeszcze nie spotkałam. I nie sądzę, żeby to było po przeczytaniu jakiś pozycji dotyczących mowy ciała. To przykuło najbardziej moją uwagę. Książka jest tak wszechstronna, że ciężko określić, co jest najważniejsze. Moją uwagę najbardziej przykuło szaleństwo i miłość do toksycznego mężczyzny, który sam się dobrze nie czuje. To było absolutnie mistrzowskie, aż czułam tą niezdrową atmosferę, te dolegliwości wręcz na sobie.