Guro nadal wpatrywała się w ciało w skrzyni, jakby oczekiwała, że Benedkite nagle podniesie się i wyjdzie z niej. W następnej chwili rzuciła wełnianą pelerynę na zmarłą i cofnęła się do drzwi. Ponieważ poruszała się tyłem, nie wiedziała, że ktoś stoi w drzwiach, nim nie uderzyła w coś miękkiego i nie usłyszała kociego głosu tuż przy swoim uchu:
- Myślałam, że szłaś do swojego pokoju poczytać, Guro.
Guro odwróciła się gwałtownie i stanęła twarzą w twarz z Marią.
- Ja… ja pomyliłam drzwi.
Nie znalazła żadnego użytecznego kłamstwa, którym mogłaby wytłumaczyć swoja obecność w tym pomieszczeniu. Szybko doszła też do tego, że wszelkie kłamstwa, próby tłumaczenia swojej obecności w miejscu, w którym w zasadzie nie miała czego szukać, byłoby bezcelowe. Zamotałaby się tylko w przerażającą sieć wielkich kłamstw i pogorszyła całą sytuację.