Historia lubi się powtarzać… a ja nie, jak często można było usłyszeć w skeczach jednego z moich ulubionych kabaretów. Nie będę więc ponownie rozczulać się nad moim podejściem do książek i do ich szanowania. Nic się nie zmieniło od poprzedniej opinii w tym temacie. Jednak bardziej martwi mnie fakt, że skoro ktoś to coś wydaje, to musi być też na to zapotrzebowanie. Naprawdę w tych czasach ludzie potrzebują gotowego produktu do bycia kreatywnym?
Czy do bycia kreatywnym należy tylko niszczenie tak dumnie wrzeszczące hasło z okładki obydwu tworów?
Takie mam wrażenie, że szukam głębin w strumyku. Na siłę próbuję, naprawdę się staram, zrozumieć - po co to wszystko? Odpowiedź jednak nasuwa się sama – dla pieniędzy. Przykre, ale chyba prawdziwe.
Zamiast do działu z artykułami papierniczymi wrzucili to do książek, jak widać pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Już widzę znudzonych np. zakupami przedświątecznymi ludzi, którzy szukając prezentu na odwal się i bez wyrazu, brali tego tyle, ile mieli ciotecznych bachorów do obdarowania. Bo modne, a prawdziwej książki i tak nie przeczyta. Niestety, byłam świadkiem podobnej scenki rodzajowej jak przeglądałam to coś w markecie.