Pewne jest to, że ta książka trafiła w moje ręce na nieprzychylny okres. Nieprzychylna będzie również moja opinia o niej. Z całego szeregu wojennych książek ta ląduje na szarym końcu zaraz obok "Tatuażysty z Auschwitz". Ten sam poziom narracji, ta sama pusta historia, a do tego język - mocno infantylny, o naiwnym wydźwięku, nie wiem, czy to wina tłumaczenia czy rzeczywiście autorka w oryginale pokazała taki nieco dziecięcy, specyficzny styl przekazu, który absolutnie mnie nie przekonuje, a mówiąc więcej: nie pasuje do tego typu historii.
☕
Młoda Czeszka zakochuje się w angielskim jeńcu wojennym. Gdy zawierucha walk między Niemcami a ich wrogiem sprawia, iż młodzi prawdopodobnie będą musieli się rozdzielić, kobieta podejmuje decyzję. Izabela w przebraniu wyrusza wraz z mężem tam, gdzie popycha angielskich żołnierzy wróg. Obóz pracy, wielokilometrowe przemarsze, sen w mroźnych warunkach, czy poszukiwanie czegokolwiek, co nada się do jedzenia stają się codziennością żyjącej dotychczas w dostatku bohaterki.
☕
Narracja przeplata się pomiędzy relacją tytułowej żony więźnia, a opowieścią trzecioosobową. Razi mnie jednak w tego typu historiach zastosowany język (np. zamiast "ramię w ramię" występuje "ramię przy ramieniu", czy zwrot "z górki na pazurki") oraz nieco naiwne, wręcz dziecinne zachowanie głównej żeńskiej postaci. Pod tym kątem książka jest bardzo słaba i zaniża wartości, które autorka chciała przekazać. Warto jednak wspomnieć o dobrych stronach, czyli obrazie traktowania angielskich żołnierzy w trakcie drugiej wojny światowej, z którym niewiele zetknęłam się w tego typu literaturze. Wielu czytelnikom spodoba się również wątek miłości, oddania, wsparcia przyjaciół. Autorka zarzeka się, iż przedstawiona historia jest fikcją literacką z elementami prawdziwych wydarzeń. "Żona więźnia" jednak stylem trąci mi "Tatuażystą z Auschwitz", czyli nowicjuszom pewnie się spodoba, co bardziej zagorzałym czytelnikom w tym temacie na pewno nie.
Analizując plusy i minusy, uważam, że tych drugich było zdecydowanie więcej. Mnie książka w ogóle nie przekonuje w szeregu wielu innych, bardziej adekwatnych w tego typu relacjach, więc niestety ja pod poleceniem podpisać się nie mogę.
☕