Wysoka i smukła, przyszła na obiad od stóp do głowy spowita w pąsowe jedwabie i obwieszona szmaragdami. Kruczych włosów nie odgarnęła z czoła i nie zaczesała za uszy, jak powinna uczynić sierota. Rozdzielone niewidocznym przedziałkiem spływały wzburzoną falą na jedną stronę. Z prawego ucha Zulejki zwisała ciężko czarna perła, z lewego - różowa. Odblask tych kolorowych pereł nadawał jej drobnej twarzyczce jakiś oszałamiający, czarodziejski wdzięk.
Czy oczarowała młodego księcia? Natychmiast i bez reszty. Ale z jego zimnego spojrzenia i zdawkowego ukłonu nikt by tego nie spostrzegł.