W praktycznie każdej książce poświęconej przyrodzie jest akapit czy rozdział o niszczycielskim wpływie człowieka na środowisko. Teraz sobie wyobraźcie, że „Życie na naszej planecie” całe jest takim rozdziałem! Zaręczam, że każdy, komu leży na sercu dobro naszej planety, po przeczytaniu tej pozycji poczuje ukłucie wstydu. Książka jest poruszającą wizją przyszłości naszej planety. Komu jak komu, ale panu Attenborough możemy zaufać, tym bardziej, że jego wywód poparty jest wynikami wielu badań.
Można powiedzieć, że słowem-kluczem do całości jest słowo BIORÓŻNORODNOŚĆ. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak – zdawałoby się – małe naruszenie łańcucha pokarmowego, może destrukcyjnie wpłynąć na ekosystem.
„Często mówimy o ratowaniu planety, ale tak naprawdę robiąc to, ocalimy samych siebie. Z nami czy bez nas, dzika przyroda powróci. Dowodzi tego chociażby przykład Prypeci, modelowego miasta, które zostało opuszczone po wybuchu reaktora w Czarnobylu”*.
Autor za przykład stawia Prypeć – miasto będące z jednej strony symbolem niszczycielskiej siły człowieka, ale z drugiej – miejsce, gdzie po latach bez wpływu ludzi fauna i flora dokonała cudownego odrodzenia.
David Attenborough przez lata pracy w telewizji miał okazję przyglądać się zmianom, jakie następują w przyrodzie, a od lat 50. XX wieku są nazywane Wielkim Przyspieszeniem. Jeśli nie powstrzymamy tego straszliwego pędu, czeka nas Wielki Spadek. Naukowcy opracowali model ograniczeń planety, który zawiera dziewięć elementów – cztery już przekroczyliśmy, dwóch tak na dobrą sprawę nie da się oszacować. Brzmi przerażająco?
Przyznam szczerze, że odstrasza mnie retoryka „ekoterrorystów”, którzy we wszystkim widzą zło. Ale ta książka nie jest taka. Opiera się na badaniach, wypowiedziach specjalistów. Dlatego tak żywo do mnie przemawia. To pozycja zdecydowanie warta przeczytania i rozważenia.
* D. Attenborough, Życie na naszej planecie. Moja historia, wasza przyszłość, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2021, s. 256.