Trochę przewidywalna. Już gdy Rosie weszła po raz pierwszy do obrazu, domyśliłam się kto będzie bykiem i kto go zabije. Mimo to "Rose Madder" bardzo mnie wciągnęła. I podobnie jak Judith byłam przerażona Normanem. Ogólnie: tak! Polecam ;)
Zabrałam się za tę książkę po serii "Millenium" Larssona i pewnie to wpłynęło mocno na jej odbiór. Przez pierwsze 500 stron nudziłam się niemiłosiernie. Postanowiłam jednak dobrnąć do końca. Zaciekawienie obudziło się dopiero na ostatnich stu stronach... Całość uratował epilog. Pomijając nudne wprowadzenie, pojawienie się pryncypała z Cristiną uważam ze najciekawszą stronę w książce. Jednak czy dla kilku zdań warto poświęcać dwa tygodnie na tak nudną powieść?
Jedna z lepszych książek jakie miałam okazję przeczytać. Choć muszę przyznać, że od momentu rozwiązania zagadki zniknięcia Harriet stała się.. trochę nudna. No i ten koniec... koniecznie muszę dorwać drugą część :)