"Miłość jest jak rak. (...) przyszła nieproszona, wdarła się do ich życia podstępem. Nie zważała na ich plany, ani na to, czy jej chcieli. Żadne z nich nie miało na to najmniejszego wpływu. Zniewoliła tych dwoje i doszczętnie pochłonęła, pozostawiając samym sobie. Miłość jest jak choroba, infekcja, wobec której jesteśmy bezbronni."
Alex, pracując w pubie w Londynie, poznaje Sylwię i Mikiego. Znajomość ta odkryje przed Alexem nowe, dotąd nieznane nawet jemu samemu oblicze. Na szczęście jego życiowo doświadczona przyjaciółka Laila stara się naprowadzać go na właściwy tor. Wyznaje mu, że zanim wyszła za mąż, była w związku z Sylwią, która prowadziła podwójne życie. Czy będzie więc w stanie uchronić Alexa przed nieuniknionym oparzeniem ktoś, kto sam spalał się w płomieniach zakazanego pożądania? Miki od pierwszego spotkania z Alexem zarzuca na niego swoje sidła, co napawa głównego bohatera niesmakiem. Jak heteroseksualny mężczyzna mógłby zakochać się w drugim mężczyźnie?
"Świat się pomylił..." to książka, która urzekła mnie swoją prawdziwością, autentycznością. Jest nieoczywista, a autor pisze treści tak swobodnie i lekko, że aż chce się chłonąć tę pozycję jak gąbkę. Książkę przeczytałam bardzo szybko, ponieważ niesamowicie wciąga, historia jej jest bardzo oryginalna i ciekawa, a bohaterowie wyraziści, wiele indywidualności. Język pozycji jest równie oryginalny co autentyczny. Historia porusza bardzo trudny i niewygodny temat w sposób bardzo przystępny dla czytelnika. Homoseksualizm, akceptacja i jej brak oraz stereotypy. Mimo wszystko jest pełna humoru, momentami bardzo wzrusza, ukazuje wiele prawd życiowych i sentencji. Jest bardzo wyrazista i wyraża bardzo wiele. Wywołuje w czytelniku mnóstwo skrajnych emocji.
Bardzo ciekawa jest również historia samego autora, która mną wstrząsnęła. Otóż, pan Pietraszkiewicz zmagał się ze środowiskiem dyskryminacyjnym i patologią, w dzieciństwie walczył o swoją pozycję, by nie czuć się gorszym od innych. Po niesłusznie postawionej diagnozie właśnie powstała ta książka. Myślę, że jest swego rodzaju terapią dla autora, przez co pozycja jest tak bardzo autentyczna i taka osobista. Bardzo przyjemnie się ją czyta, choć momentami jest naprawdę trudna i wstrząsająca.
Według mnie, jest to świetny debiut, który ukazuje, co w życiu jest naprawdę ważne. Wątek LGBT jest kontrowersyjny, ale w tej książce nie ma tematów tabu, i to w niej jest naprawdę fascynujące. Wszystko idealnie pomyślane, nic tutaj nie dzieje się przez przypadek. Mimo, że książka jest niewielkich gabarytów, zawiera w sobie tyle emocji, co niejedna inna pozycja większych gabarytów. Niewiele jest tak bardzo wciągających debiutów, tę pozycję powinno się rozpowszechniać, ponieważ jest tego jak najbardziej warta. Daje do myślenia, skłania do refleksji, sprawia, że na długo pozostanie w mojej pamięci. Uświadamia człowiekowi bardzo wiele istotnych, życiowych kwestii, pokazuje, czym jest miłość. Pokazuje, że ona nie zna płci, ale jest z pewnością najważniejszą wartością. Czy warto czasem podjąć ryzyko, by być szczęśliwym mimo wszystko?
"Czy istnieje definicja prawdziwej miłości, ale nie taka ze słownika, tylko taka napisana przez życie? Życie tych trojga i Laili było prawdziwym przykładem tego, że miłość istnieje i że ma wiele oblicz. Nie jest ważne, kogo kochamy, ważne jest, w kim się zakochujemy. Niektórzy ludzie, nawet ci sobie pisani, przez własne błędy czy też niedojrzałość żyją w świecie iluzji."