Azja nie odpuszcza i nieustannie realizuje swoje cele. Teraz chce, aby rodzinne sekrety wreszcie wyszły na jaw. Jednak nie są to małe sekreciki, aby gruby kaliber i to nie jeden. Gawroszów czeka wiele zaskoczeń, które nie zawsze zakończą się dobrze. Tylko jak to się wszystko potoczy? Czy rodzina to przetrwa? Jak wiele jeszcze tajemnic musi wyjść na jaw?
To już kolejna część przygód rodziny Gawroszów i nie zwalniamy tempa. Azja rozpoczyna granie pierwszych skrzypiec i nie odpuszcza nikomu. Chce oczyścić atmosferę i aby wszyscy weszli w nowy etap bez żadnych niespodzianek. Ma jednak sporo roboty, bo członkowie rodziny skrywają więcej, niż można przypuszczać. Od pierwszej strony lecimy z mocnym newsem i nie zwalniamy ani na chwile z akcji.
Jako że jesteśmy już bliżej finału tej serii to nie jestem w stanie tak dokładnie opisać wszystkiego, by przez przypadek czegoś nie zdradzić. Jednak do tej części mam kilka nieprzychylnych spostrzeżeń. Jednak może postaram się to jakoś posegregować i klarownie wyjaśnić, mam nadzieję, że się uda.
Zacznijmy od postaci. Zbyt wiele na przestrzeni tomów się nie zmienili i w sumie nie ma co się dziwić, bo wydarzenia dzieją się jedno po drugim. Przez tajemnice, które wychodzą na jaw, jasne trochę się zmieniają, zwłaszcza Ada i Amelia. Choć dziewczyny kończą osiemnaście lat, to kompletnie nie zachowują się jak osoby w ich wieku. Takie postępowanie bardziej wskazuje młodszy wiek a nie taki. To dość mocno zgrzytało w książce i ich dalszym zachowaniu. Ariel to kompletnie odleciał swoją przemianą o 180 stopni, jak jeszcze wcześniej dało się go lubić, tak tutaj przesadzał totalnie i trudno go usprawiedliwiać. Rodzice, eh, tutaj trochę słów brakuje, bo wątpię by rzeczywiście istnieli gdzieś tak spokojni ludzie, którzy przy takich rewelacjach nie reagowaliby bardziej impulsywnie. No i na koniec nasz Azja, który nie odpuszcza nikomu, a sam nie jest lepszy. Aż tak dużo się nie zmienił, bo od pierwszej części takiego go poznaliśmy, jednak spada na niego dużo kłopotów i zmartwień, więc nie ma obecnie łatwego okresu.
Jeśli chodzi o fabułę to nie jest źle. Jak czytaliście poprzednie części to poziom utrzymuje się na podobnym poziomie. Jednak wcześniej tego nie odczuwałam, a tym zaraz tak, a dokładniej uciekający czas. Tutaj jest to tak dziwnie stworzone, że w niektórych momentach nie ogarniałam czy minął dzień, tydzień czy miesiąc, jakoś trudno się w tym połapać. Też zaczęło mi lekko doskwierać, że nie wszystkie postacie mają tyle samo czasu uwagi. Najbardziej chyba widać to w przypadku Amelii i Ariela, bo z dziewczyną jak są jakieś wątki to przebywa akurat w domu z resztą, a jak nie jest potrzebna w fabule to ląduje w ośrodkach. Z chłopakiem tak samo sytuacja wygląda podobnie, chociaż zamiast ośrodka, to jest na szkoleniach lub w ogóle jest pomijany w akcji. Dodatkowo w tej części dużą uwagę poświęcono Adzie i jej tajemnice były dość drastyczne i nie do końca uważam, że zostało to dobrze poprowadzone, zwłaszcza zachowanie przyjaciele Azji. to mogło mieć gorsze konsekwencje niż zostały tutaj przedstawione.
Podsumowując, to naprawdę przyjemna seria teraz na jesienne wieczory. Herbatka, kocyk i ta seria to idealny scenariusz na spędzenie przyjemnie kilku godzin z tą historią. Nie będę kłamać, czyta się je błyskawicznie i autorka kończy części w takich momentach, że od razu chce się sięgać po kontynuacje. Historia wciąga, chwilami wzrusza, rozśmiesza i angażuje. Mamy kilka nawiązań do znanych wydarzeń, więc też to jest fajny smaczek. Po tych trzech częściach jednak mam wrażenie, że autorka zrobiła sobie pod górkę tworząc tak dużą rodzinę i wymyślając tyle tajemnic, bo trudno dać wtedy, każdej postaci tyle samo "czasu antenowego", zwłaszcza, że jedna część ma około 300 stron. Nie zmienia to jednak faktu, że czekam na ostatni tom, bo jestem niezmiernie ciekawa, jak to się wszystko potoczy!