Byłam w Londynie mając 15 lat na szkolnej wycieczce językowej. Zamysł był taki, żeby uczniowie ćwiczyli kompetencje językowe i w związku z tym mieszkaliśmy u angielskich rodzin. Mimo upływu lat pamiętam chipsy przesiąknięte smakiem i zapachem octu i herbatkę, którą piła nasza rodzina równo o godzinie 17.00. Pamiętam jeszcze, że moja znajomość języka była już na tyle dobra, żeby się porozumieć, ale nie mogłam się nadziwić, że nic nie rozumiem... Anglicy naprawdę mają specyficzny akcent. Widząc zapowiedź przewodnika Pana Macieja Worocha „Londyn po mojemu. Spacerem po mieście i historii” przefrunęła mi przez głowę myśl, żeby znów pozwiedzać Londyn. Zapraszam wybierzcie się ze mną na spacer po Londynie :)
Lubicie przewodniki? Czytacie?
Macieja Worocha nikomu przedstawiać nie trzeba jak sądzę a mieszkając w Londynie od 2008 roku „jako korespondent Faktów TVN relacjonował najważniejsze wydarzenia w Zjednoczonym Królestwie” i przeszedł to miasto wzdłuż i wszerz. Autor niezwykle barwnie opowiada o mieście „Kuby Rozpruwacza i Sherlocka Holmesa, Bridget Jones i Harry'ego Potter, Jamesa Bonda oraz bohaterów komedii romantycznych w stylu „To właśnie miłość”. Oprowadza czytelnika po kolejnych zabytkowych miejscach racząc nas raz po raz ciekawymi opowieściami a przede wszystkim opisuje swoje emocje i przeżycia. Buckingham Palace, Picadilly Circus, Plac Horse Guars Parade, Downing Street, Opactwo westminsterskie i korona, Parlament, park Św. Jakuba, most Tower Bridge, Westmiter Bridge, Big Ben, galeria Tate, katedra Św. Pawła. Brough Market, gdzie „da się tu całkiem nieźle najeść, nie wydając ani pensa, jeśli oczywiście jest się wystarczająco cierpliwym i zachłannym. Na setkach straganów sprzedawcy usiłują namówić do kupna swoich wyrobów oferując degustacje: kosteczki słynnego sera cheddar, kawałki chleba na zakwasie, plasterki hiszpańskich wędlin i francuskich kiełbasek.(...) Smaki, zapachy i widoki – jest tu wszystko, czego potrzeba do stworzenia idealnej atrakcji turystycznej, wykreowania wspaniałych wspomnień i zaspokojenia najbardziej wybrednych podniebień”. Mnie to bardzo przekonuje na wycieczkę :)
Maciej Woroch podpowiada „jak dotrzeć, Gdzie się zatrzymać? Czym jeździć? Na co lepiej dołożyć, a na czym zaoszczędzić?”. Autobusem Routemster czy tradycyjną taksówką black cab? „Przepis na weekend w Londynie”? Proszę bardzo, dostaniemy i receptę :)
Historia o komunikacie „mind the gap” - „ostrzeżenie, którego tłumaczenie na polski brzmiałoby: „Uwaga na szczelinę” wzruszyła mnie przeogromnie, i jak Maciej Woroch ją zapamiętam. Opowieść ta „stanowi przykład wyjątkowości ich (londyńczyków) ducha. Jest też dowodem na to, że mieszkańców tego miasta wciąż stać na zaskakujące odruchy serca i bezinteresowne działanie”.
„Londyn ma jeszcze jedną, prawdziwą moc, której zaklęciem potrafi ująć jak niczym innym. To ukryta pod płaszczem codzienności zdolność jego mieszkańców do zwracania uwagi na najmniejsze, najdrobniejsze rzeczy i najbardziej przyziemne sprawy, które dzięki nim zmieniają się w niesamowite, poruszające historie”. „Rozdział dla instagramowiczów i kolekcjonerów wspomnień” to skomasowana wiedza o najpiękniejszych a i obowiązkowych miejscach, z których powinniśmy mieć zdjęcia :) Dosłownie i z przymrużeniem oka :)
Maciej Woroch stworzył unikatowy przewodnik po Londynie – mieście historii, nowoczesności i sztuki. W niezwykle barwnie i interesująco Autor opowiada o zabytkach, kulturze i zwyczajach Londyńczyków, o tym co jedzą, jak żyją. A także o ciekawostkach, „smaczkach”, o których nie mielibyśmy się szansy dowiedzieć. Polecam Wam serdecznie, wybierzcie się na spacer po Londynie z Maciejem Worochem na kartach książki, a może również i „na żywo”?
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Luna – współpraca barterowa.