To żeby tradycji stało się zadość.. zaprezentuję odmienne stanowisko do większości opinii wysoko punktowanych. Nie ma to nic wspólnego z przekorą, ale moim spojrzeniem na książkę w szerszej perspektywie. Skoro pani Michalak wytknęłam potknięcia przy okazji "Nie oddam dzieci!" to i u Fabisińskiej trudno mi przejść niewzruszenie czytając o pani doktor, psychoterapeutce, która w życiu prywatnym zamienia się w niedojrzałą licealistkę. Rozdwojenie jaźni, zaiste, bohaterowie tak czasem mają i to prawdopodobnie wtedy, gdy autorzy nie ogarniają do końca realiów. W tym wyimaginowanym świecie dawna, przelotna miłostka urosła do rangi wielkich płomieni. No tak, bo przecież prawdziwemu uczuciu wystarczy dwa tygodnie mailowanie, żeby rozkwitło i pochłonęło dwoje ludzi bezgranicznie. Zastanawiało mnie co z tym facetem jest nie tak, by po elektronicznych wyznaniach nie sprawdzić swego obiektu uczuć, tylko rzucać się na głęboką wodę , ciągnąc za sobą dziecko. Poza tym dziewczynka, która po kilku miesiącach od odejścia biologicznej matki, rzuca się na obcą dotąd mu kobietę z okrzykiem "mama", musi być poważnie zachwiana emocjonalnie. Co zupełnie nie zostaje zauważone przez - wtedy jeszcze - panią magister psychologii.
Oczywiście dowiadując się nagle, że można być zarażonym hiv człowiek musi doznać szoku i pomieszania zmysłów. Pewnie nawet to, że ma sie odpowiednie przygotowanie psychologiczne niewiele w takim położeniu pomoże. Ale na litość boską!! Skoro miało to mieć miejsce kilka lat temu, to jaki sens jest w chwili obecnej separować się od partnera? W tej sytuacji już dawno również mąż podzielił losy partnerki i jest zarażony! Do tego dochodzi brak rozmów, jakichkolwiek wyjaśnień osobie najbliższej. Najśmieszniejsze jest to, że główna bohaterka występuje publicznie i mówi o tego typu zagrożeniach innym, a potem zapomina o tym wszystkim, bo być może problem dotyczy również jej. Praktycznie przez cały czas Agata ukazywana jest jako osoba mniej lub bardziej pogubiona w sytuacji. Jak możemy w to wierzyć, skoro nadano jej funkcję eksperta o ogólnopolskiej sławie? I nie ma, jak nad życiem dorosłych przejmuje władzę nastolatka, której nie wiadomo kiedy wierzyć, aż nagle wszystko cudnie się układa i zapomina się o jej wyskokach.
W "Córeczce" wszystko wydaje mi się być wywrócone do góry nogami. Może i jest na granicy prawdopodobieństwa, ale pokazuje niezdrowe relacje i pogubionych bohaterów udających kogoś innego, śmiesznie na końcu tłumaczących bohaterów z tego co zrobili. A czytelnik ma to przyjąć jako najprawdziwszą prawda, bo przecież to ten typ literatury, który wkracza mocno w naszą świadomość. Czytając o czyimś dramacie, sytuacji, które mogą mieć miejsce tuż obok, lub być częścią naszego życia, powinny być opisane z dużą troską i wiarygodnością. Możliwe, że gdyby głównej bohaterce nadano cechy dojrzałej osoby dałoby się i całą treść "Córeczki" odczytać inaczej. A tak mając na uwadze nastoletnią manipulantkę, widzimy że lepiej sobie radzi niż psychoterapeutka z wieloletnim doświadczeniem, pani ekspert, doradzająca innym jak żyć. Mierzi mnie to wszystko, bo stawia w bardzo niekorzystnym świetle psychologów, pedagogów, wszystkich tych, do których uciekamy się po pomoc. Niejednemu może to uświadomić, jak papierowi są tacy eksperci, którzy mądrzą się na forum, a gubią w swoim prawdziwym życiu. Kogoś takiego nie można brać na poważnie. I to bardziej rzuca mi się w oczy w tej książce niż aspekt: hiv, przelotnych romansów, czy niedotrzymanych obietnic.
Były momenty, że śmiałam się ze sposobu przedstawiania zdarzeń. Pewnie nie o to chodziło Autorce, ale nic na to nie mogłam poradzić. A prawdziwego szoku doznałam czytając o pomyłce, jaka może przytrafić się zakochanemu do granic szaleństwa mężczyźnie, który myli swoją ukochaną z obcą kobietą i uprawia z nią seks. Może dojść do nieporozumienia, wypadku kiedy np. trafia się na kogoś przychodząc zmęczonym po powrocie do domu, jest ciemno, ta osoba u nas na kanapie ... Ale sytuacja przedstawiona przez Fabisińską to jeszcze większa niedorzeczność. Taka, której nie umiem brać na poważnie.
I znów trafiam na lekturę polskiej autorki licząc na rozpracowanie ważnych tematów, a dostaję melodramatyczną sieczkę. Z jednej strony ciekawe wątki, zaplątane drogi życiowe, brak szczerości i odkrywanie kolejnych kart, a z drugiej strony bohaterka naiwnie wierząca w czyjeś zapewnienia, ślepa na dramaty przyjaciół, lekceważąca uczucia bliskich.
Książka na pewno byłaby też bardziej czytelna, gdyby skupiono się w niej na najistotniejszym, nie rozwlekając treści do takich rozmiarów tylko po to, by opisywać mało znaczące gierki między dorosłymi oraz dorosłymi a dziećmi.