Po niesłychanie emocjonującym pierwszym tomie bardzo się cieszę, że obydwa tomy przyszły w jednej przesyłce i nie musiałam czekać, by wziąć do ręki kontynuację. Pierwszy tom, o którym przeczytacie
TUTAJ porwał mnie od pierwszych stron, ale to, co się dzieje w drugim to moi drodzy istny majstersztyk!
Polecam jednak by przygodę z tą serią zacząć od tomu pierwszego, ponieważ możecie pogubić się w fabule i nie zrozumieć wielu wątków.
W drugim tomie przeważają wspomnienia Trudy, Anny i Elzy. Kobiety opowiadają jak potoczyło się ich życie gdy na Mazury wkroczyli Sowieci. Opowiadają, jak każdego dnia musiały drżeć o swe życie i nie były pewne jutra. Z tych wspomnień wyłania się niezwykle smutny i poruszający obraz. Nigdy nie zrozumiem, jak człowiek człowiekowi może wyrządzić tyle krzywdy. Zawsze zostaje we mnie pytanie- w imię czego to wszystko? Nad ich strasznym losem przelałam morze łez.
Pojawiają się również nowe postacie, które wprowadzą sporo zamieszania w codzienność nie tylko starszych pań, ale i młodszych pokoleń.
Jednak zdecydowanie na długo zapadnie mi w pamięci epilog, w którym zostaje spełnione jedno życzenie Trudy. Nie zdradzę Wam jakie, by nie zepsuć radości z czytania, ale obiecuję... Jeśli macie w sobie najmniejsze pokłady empatii i mało co Was porusza... to teraz Wasze serce będzie chciało wyskoczyć z piersi a wzruszenie i kapiące łzy niepozwolą, by dokończyć czytanie.
Tak jak poprzednio akcja powieści nie goni na złamanie karku, płynie spokojnie niemal leniwie, ale ma to swój urok i znów to powtórzę, ale pomimo trudnych tematów można się naprawdę zrelaksować.
Fabuła jest spójna i dopracowana w najdrobniejszym szczególe, utrzymana na tym samym lub nawet lepszym poziomie niż w tomie pierwszym.
Autorka wykazuje się rozległą wiedzą na temat mazurskiej krainy, z ciekawością czytałam o ukrytym skarbie.
Pani Małgorzata posiada niesamowicie lekkie pióro i ma w sobie to "coś" co sprawia, że czytając, czułam się, jakbym osobiście siedziała w malutkim domku Trudy, i słuchała jej wspomnień. "Spacerując" wraz z bohaterami po mazurskich lasach czułam na twarzy słońce i niemal słyszałam brzęczące owady na pobliskich łąkach. Magiczne doświadczenie i śmiało napiszę, że pani Małgorzata, czarując słowem, tworzy przepiękne obrazy. Nie chce się wracać do rzeczywistości.
To jeszcze nie koniec! Na Mazury jeszcze wrócimy, bowiem wiadomo już, że w przygotowaniu jest tom 3 "Dotyk Mazur". Czekam na niego z olbrzymią niecierpliwością, bo to zdecydowanie jedna z moich ulubionych serii!
Czy polecam?
Zdecydowanie. "Barwy Mazur'' to poruszająca powieść, która chwyta za serce i zostaje w czytelniku na długi czas. Wzrusza i pozwala na refleksję nad tym, jakie mamy szczęście, że żyjemy w spokojnych czasach.
POLECAM...