„Błogosławieni, którzy łakną sprawiedliwości” autorstwa Piotra Żymełka to kryminał, którego akcja rozgrywa się w Katowicach w dwóch okresach czasowych: współcześnie i w roku 1985, w czasach głębokiej komuny. Gdy niezadowoleni mieszkańcy osiedla zgłaszają do spółdzielni mieszkaniowej, że na parkingu od kilku miesięcy stoi stary mercedes, nikt nie podejrzewa, że za tym porzuconym samochodem kryje się mroczna historia. Otworzenie bagażnika przypomina otwarcie puszki Pandory. Znalezisko szokuje i zaskakuje. W bagażniku "beczki", jak kiedyś nazywano ten model samochodu, znaleziono słój z głową człowieka oraz dokument ujawniający jego tożsamość. Odkrycia dokonują Marek i Paulina, którzy dzięki swojej determinacji chcieli znaleźć właściciela auta. Sprawą zajmuje się policja, ale pozwalają parze, która dokonała makabrycznego odkrycia, pomagać w śledztwie. To oni jako pierwsi trafiają na ślady prowadzące do czasów PRL-u i kolejnych odkryć.
Książka ma interesującą fabułę i charakter, jednak długo uważałam, że przedstawiona akcja jest mało wiarygodna. Wpłynęło na to wprowadzenie przez policję cywilów do śledztwa w sprawie morderstwa oraz zbagatelizowanie faktu, że odcięte głowy mają również resztę ciała, której brakiem nikt się nie zainteresował. Dopiero końcowe sceny wyjaśniły, dlaczego doszło do tak wielu poważnych zaniedbań, co okazało się zamierzonym zabiegiem autora. W tym momencie moja ocena książki znacznie wzrosła.
Widać ogromne starania Piotra Żymełka, aby jak najdokładniej, wręcz z chirurgiczną precyzją oddać charakter i wiarygodność miejsc z roku 1985. Niestety, przeoczył jeden fakt: w Polsce kształcenie pielęgniarek w systemie 3-letnich studiów wyższych zawodowych rozpoczęło się dopiero w 1998 roku, więc Magda i jej koleżanka nie mogły wcześniej dostać się na wymżone studia. To jednak drobne przeoczenie. Całość historyczna jest spójna.
Co jednak wybijało mnie z rytmu, to wprowadzanie wielu nowinek historycznych, mało istotnych dla fabuły, budowli czy pomników. Wystarczyłoby przytoczenie faktów historycznych niezbędnych do rozwiązania zagadki kryminalnej, którą serwował emerytowany dziennikarz pan Pieczka. Kreacja jego postaci to prawdziwe mistrzostwo. Jego doświadczenie jako emerytowanego dziennikarza wnosi do śledztwa nie tylko wiedzę, ale także nieco cyniczny, acz uroczy humor, który nadaje książce dodatkowego uroku. Jego relacje z młodszymi bohaterami, Markiem i Pauliną, są pełne napięcia, ale także wzajemnego szacunku.
Styl pisania Żymełka jest barwny i pełen szczegółów, charakterystycznych dla mrocznego klimatu lat 80. Opisy miejsc i atmosfery oddają realia tamtych czasów, choć momentami wydawały mi się nieco przytłaczające z powodu historycznych detali. Niemniej, dla miłośników historii i dobrze skonstruowanych kryminałów, jest to prawdziwa gratka.
„Błogosławieni, którzy łakną sprawiedliwości” to książka, która z pewnością przyciągnie fanów kryminałów oraz historii. Piotr Żymełka zgrabnie łączy dwa plany czasowe, tworząc intrygującą opowieść pełną niespodziewanych zwrotów akcji. Powieść ta zasługuje na uwagę i może dostarczyć wielu emocji oraz przemyśleń na temat sprawiedliwości i ludzkiej natury.