Książka pachnąca lawendą (fot. Strusiowata) Najnowsza książka pani Romy Ligockiej to wrażliwa, momentami sentymentalna podróż do epoki sprzed II wojny światowej. Niesamowite losy ludzi zaplątanych w okrutną historię, bezwzględną dla nacji żydowskiej, zdecydowanie zbyt łagodną dla państwa totalitarnego. Z ujmującą szczerością autorka opowiada o odczuciach swojej babci Anny Abrahamer i dziadka Dawida Abrahamer, którzy w 30-tą rocznicę ślubu pojechali pierwszy raz za granicę. I to aż do wspaniałej Nicei. Był rok 1938 - sierpień. Widmo wojny nadciągało z wielką siłą.
W marcu 2020 r. wnuczka Anny i Dawida - p. Roma Ligocka leci do Nicei, aby odnaleźć ślady dziadków. Nastawiona na odpoczynek i relaks zostaje z dnia na dzień zamknięta przez widmo wirusa na małej powierzchni wynajętego mieszkania. Jest bardzo samotna, pełna wszechogarniającego ją strachu i z wieloma obciążającymi myślami i pytaniami: "Czy przeżyję?", "Ile to potrwa?", "Kiedy będę mogła wrócić do domu?"...
Czytając tę książkę (podzieloną na część współczesną i i pamiętnik babci Anny) zanurzamy się w świat, który już nie istnieje. Przyglądamy się modzie przedwojennego Krakowa i Nicei, skrupulatnie opisywanej na kartach pamiętnika przez Annę. Poznajemy zwyczaje i kuchnię żydowską. Ale przede wszystkim obserwujemy ludzi. Ich myśli, fascynacje, marzenia i zwątpienia. Próbujemy odnaleźć odpowiedzi na pytanie:"Czy tak wiele się zmieniło?" Konfrontujemy swoje doświadczenia czasu izolacji i zamknięcia, z powodu wirusa Covid, z przeżyciami autorki.
Szata graficzna najnowszej opowieści p. Romy Ligockiej jest urocza. Okładka z dominującą karuzelą jest niczym zaproszenie do świata dzieciństwa.
"Karuzela na mgnienie oka w inny przenosi nas świat. Może jest to świat naszego dzieciństwa, marzeń nieziszczonych, tęsknot nigdy niewypowiedzianych. Mnie ta karuzela trochę przypomina duże ciastko."
Czcionka i czarno-białe pocztówki z epoki l. 30 tych XX wieku oraz fotografie z albumu rodzinnego pisarki nadają niezwykłego charakteru pamiętnikowi babci Anny. Jedna z pocztówek z dedykacją autorki została dołączona do książki, co również jest zachwycające.
( fot. Strusiowata )
fot. Strusiowata Dziękuję autorce za chwile radości podczas czytania "Siły rzeczy". Wdzięczna jestem za smutek, który ogarnął mnie podczas przeglądania dodatku o dalszych, wstrząsających losach członków rodziny. To jedno z przesłań tej opowieści - nigdy nie zapomnieć o okrucieństwie wojny.
I piękne słowa o szczęściu, które na długo pozostaną w mej pamięci.
"Powrót do domu, radość, że się udało. Zatrzymaj w sobie całą tę zieloność, iluzję wakacji, pozwól chwili trwać - i nie pytaj, czy będzie następny raz"
Wydawnictwu Literackiemu dziękuję za egzemplarz recenzencki książki.
Poruszająca opowieść o tym, jak wiele siły czerpiemy z rzeczy zwykłych i prostych uczuć, ile radości daje nam nasza codzienność – ale także o tym, jak to wszystko może szybko zostać nam odebrane. ...
Poruszająca opowieść o tym, jak wiele siły czerpiemy z rzeczy zwykłych i prostych uczuć, ile radości daje nam nasza codzienność – ale także o tym, jak to wszystko może szybko zostać nam odebrane. ...
Gdzie kupić
Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pozostałe recenzje @Strusiowata
Mora czyli zjawa w Poznaniu roku 1934
Recenzja przedpremierowa Premiera książki 10 sierpnia 2022 r. Okładka "Mory" intryguje. Zwraca uwagę i kusi tytułem, który w gwarze poznańskiej oznacza zjawę. To pierws...
Gdy nastaje wakacyjny czas i mogę cieszyć się długimi, ciepłymi wieczorami i beztroską, od wielu lat nieodmiennie sięgam po "Kapelusz za 100 tysięcy" . Ktoś powie: " mło...