Pióro Moniki Rutki do tej pory nie było mi znane, więc postanowiłam to zmienić przy najnowszej książce jej autorstwa. Nie wiedziałam czego się spodziewać - czy będzie to zwyczajny romans jak mnóstwo innych, książka pełna zaskoczeń czy może jednak pełna brutalności historia ze zranioną bohaterką, która odnajdzie ukojenie w ramionach silnego i zaborczego mężczyzny. Po jej poznaniu muszę szczerze przyznać, że autorka ma talent, potrafi zaskoczyć czytelnika, a nieczęsto przyznaję taką ocenę twórczości polskich autorek, ponieważ mało która jest w stanie wywrzeć na mnie wrażenie. Tym razem jednak nie jest to przeciętna historia, choć z pozoru myślałam, że taka się okaże. Monika Rutka miała głowę pełną pomysłów, które przemyślała i umiejętnie wplotła w fabułę.
Grace jest dziewczyną, która została mocno zraniona w życiu. Nie ufa ludziom, jest zdystansowana i skryta. Zbudowała wokół siebie mur, którego nie sposób przebić, a główną zasadą, którą kieruje się w życiu, jest lojalność. Kiedy na jej drodze staje Damien Dankworth z marszu trafia na dół listy szanowanych przez nią osób. Uważa go za człowieka bez honoru, który porzucił jej ukochanego wuja Tylera. Jednak nic nie jest tak oczywiste, jak się wydaje, a życie każdego z nich usłane jest tajemnicami i cierniami.
"Cień Genevieve. W płaszczu kłamstw" to zaledwie wstęp do całej historii. W tym tomie akcja toczy się wolno, jednak co jakiś czas wypływają powoli na wierzch drobne tajemnice związane z życiem głównej bohaterki. Wykreowana przez autorkę fabuła zaskoczyła mnie. Tak naprawdę przez większość treści stopniowo poznajemy Grace i możemy zobaczyć jak powoli otwiera się na świat, jednocześnie odsłaniając przed czytelnikami tajemnice. Jednak jej postać jest tak zawiła, że tak naprawdę w dalszym ciągu jako czytelnik jestem zaintrygowana jej osobowością, a także ukrytymi przed nami pozostałymi do odkrycia sekretami. Pewne jest, że to osoba o wielu twarzach i jeśli autorka dobrze poprowadzi dalszą część historii, będzie to naprawdę świetna kreacja postaci. Odkrywanie tożsamości Damiena czy też Tylera jest równie niezwykle interesujące i jak się okazało, nic tutaj nie jest tak oczywiste, jak mogło się wydawać. Monika Rutka tak zakręciła losami bohaterów i poprowadziła fabułę, że na samym końcu powieści miałam takie "Co tu się odwaliło?!". Niesamowicie mocno wzbudziła we mnie ciekawość i chęć sięgnięcia po kolejny tom. Wątki poboczne, które się pojawiły ,okazały się również przyjemne w odbiorze i ciekawe. Nie tworzyły typowej "zapchaj dziury", tylko tworzyły spójną całość, co jest ogromnym plusem.
Przyznać muszę, że trochę brakowało mi akcji w tym tomie, było za spokojnie i dopiero pod koniec był bum. Jednak ma to swój urok i wygląda na celowy zabieg. Całość okraszona tajemnicami, a także małymi zwrotami akcji sprawiły, że czytało się książkę przyjemnie. Styl autorki jest jak najbardziej rozwinięty, widać że nie jest to jej pierwsza książka. I chociaż porusza trudne tematy jak przemoc czy zmuszanie do współżycia, nie jest to przerażające i niesmaczne, nawiązuje do tego typu tematów, jednak nie obrazuje ich wprost w sposób wstrząsający. Zdecydowanie zaskoczyła mnie kreacja bohaterów, myślałam, że będzie tutaj typowy scenariusz z bokserem pełnym testosteronu, który bierze w posiadanie główną bohaterkę, ponieważ ta nie może mu się oprzeć. Tutaj autorka wychodzi poza ramy twardo utartego schematu, beznadziejnie kopiowanego w książkach i poprowadziła relację zupełnie inaczej, co było miłym, świeżym i przyjemnym zaskoczeniem. Obawiałam się czy nie będzie to kolejna książka bez pomysłu, takie zwyczajne romansidło, a jednak stoi od takich książek daleko. Tutaj Grace jest silną kobietą, która potrafi użyć ciętego języka, choć czasami przesadnie. Nie mamy tutaj scenariusza, gdzie rzuca się od pierwszego wejrzenia na męskiego osobnika i wyłącza się jej mózg. Autorka bardzo fajnie i stopniowo buduje relacje między bohaterami. Postać Damiena jest ciepła, dobra. Przyjemnie śledzi się ich losy. Jednak Monika Rutka jednocześnie zakończeniem daje czytelnikowi po prostu liścia w twarz, ale takiego, który sprawia, że czekam na kontynuację, bo MUSZĘ dowiedzieć się, co tu się odwaliło za przeproszeniem i jak zostanie poprowadzona dalsza fabuła. Tyyyyle niewiadomych!
"Cień Genevieve. W płaszczu kłamstw" to zdecydowanie ciekawa książka, po którą warto sięgnąć. Ja zostałam pozytywnie zaskoczona i z przyjemnością poznam inne powieści autorki. Było to udane pierwsze spotkanie i zupełnie coś innego, niż się spodziewałam. Pióro autorki odczarowało mi trochę niechęć do polskich książek, na których ostatnim czasem się przejechałam parokrotnie i pokazała, że mamy dobrych pisarzy, którzy potrafią stworzyć coś swojego i oryginalnego, bez kopiowania i powielenia tych samych wątków. Zdecydowanie polecam i zachęcam do sięgnięcia.