Nicholas Sparks już dawno został okrzyknięty mistrzem romantycznych historii, który potrafi łączyć pokolenia czytelników. Jego książki znajdą swoich sympatyków w każdym przedziale wiekowym. Często ma się wrażenie, że chwyta nas za serce, że jest w każdej z historii tyle prawdy, jakbyśmy sami z bohaterem przeżywali wszystko na nowo. Co tym razem przyszykował dla nas Sparks?
"Życie to droga pełna meandrów i wiraży, na różnych etapach zmieniają się nasze nadzieje i marzenia". Jest to piękna historia o Trevorze, który po śmierci dziadka wraca do rodzinnego domu. Musi zderzyć się z przeszłością, a sam nie spodziewał się, ile tajemnic może skrywać jego rodzina. Choć wszystko wydaje się znajome, otula go samotność. Po ciężkim zranieniu na misji w Afganistanie wraca do New Bern, uporządkować sprawy i zacząć życie na nowo. Na jego drodze staje zastępczyni szeryfa, która sama stanie przez nie lada dylematem. Jak bardzo przeszłość może mieszać nam szyki? Jak ważne jest uporanie się z traumą przed wejściem w nową relację? Co szykuje dla Trevora przyszłość? Jak wiele skrywał dziadek?
"W życiu czasem jest tak, że człowiek staje przed niemożliwym wyborem. Bez względu na to, co postanowi, nic dobrego, z tego nie wyniknie."Nicholas Sparks wrzuca nas w wir wydarzeń ludzi zwykłych, normalnych, tak prawdziwych, że wydają się nam wręcz namacalni. Mogli być to nasi znajomi, sąsiedzi, rodzina. Autor jak zawsze skupia się na uczuciach, na przeżyciach wewnętrznych bohaterów, przez co są dla nas tak bliscy. Trevor mierzy się z traumą i uważam, że wątek stresu pourazowego jak i samej konieczności terapii został opisany w punkt. Choć dynamika akcji wydaje się znacznie zmniejszona w porównaniu z innymi książkami autora, mam wrażenie, że ta książka skrywa w sobie wiele wartości.
"Pamiętaj, że nawet w trudnych sytuacjach są rzeczy, z których można się cieszyć, i pojawiają się szanse, za które warto być wdzięcznym."
To historia, która daje nam nadzieję na lepsze jutro. Wszyscy potrafiliby się odnaleźć w opowieści Trevora czy Natalie. Lubię to, jak Sparsk pokazuje, że miłość jest dla każdego, ale trzeba mieć odwagę po nią sięgnąć. A najtrudniejsze jest zaufanie. Zarówno Trevor jak i Natalie mają z tym problemy i to genialne daje się odczuć. Choć początkowo może wydawać się to opowieść o ludziach z sąsiedztwa, poruszy ona niejednego czytelnika.
"Wierność w zdrowiu to nic trudnego, dopiero wierność w chorobie sprawia, że miłość lśni najjaśniej." Widać też jak wiele Nicholas Sparks poświęcił na merytoryczne sprawdzenie spraw związanych ze stresem pourazowym, ale także pszczelarstwem. Właśnie tym zajmował się dziadek bohatera, a jego miód był znany jako ten najlepszy. Dzięki temu zwraca też uwagę na problem pszczół, bo nie wiem, czy wiecie, ale kupując książkę,
możecie zaadaptować pszczołę!
"Wybaczyć nie znaczy zapomnieć ani przestać myśleć o tym, że pragnęłabyś zmienić przeszłość. Wybaczyć znaczy przede wszystkim zaakceptować to, że jesteś niedoskonała, bo przecież nie ma ludzi doskonałych. Okropne rzeczy mogą przydarzyć się każdemu". Czy tym razem możemy liczyć na szczęśliwe zakończenie, czy autor złamie nam serce? Tego Wam już nie zdradzę, polecam z całego serca i nie przerażajcie się małą dynamiką powieści. "Powrót" zmusza też do przemyśleń, bo czy zastanawialiście się kiedyś, ile jest w stanie znieść miłość? Kiedy tak naprawdę kochamy? Czy wtedy, gdy śnimy o tej osobie, czy nie możemy przestać o niej myśleć? Ile jesteśmy w stanie przebaczyć, aby dalej wspierać osobę, której niegdyś powiedzieliśmy "kocham"? Podczas czytania tej historii nie pojawiły się łzy, ale czułam szybsze bicie serca. W pewnym momencie złapałam się na tym, że tak polubiłam się z bohaterami, że chciałabym, aby wszystko się ułożyło, aby to właśnie ich życie było usłane różami.
"Chcę zapamiętać nasz wspólne spędzony czas jak piękny sen - powiedziała po krótkim namyśle. - Intensywny, prawdziwy i porywający."
"Gdy obudziła się miłość do Ciebie, było to jedno z najbardziej żarliwych doznań w moim życiu."
Sparks potrafi chwytać za serce jak żaden inny autor. Każda jego kolejna książka jest ucztą i czuję niedosyt, bo trudno się delektować taką powieścią. Jeśli szukacie historii, która Was wzruszy, będzie nie tylko o miłości, ale o powrotach do rodzinnych stron, walce z własnymi demonami przeszłości (i traumami), o przebaczaniu i walce o swoje szczęście, bo czyż słowo "kocham" to nie jest właśnie kwintesencja szczęścia?