Dziś przychodzę do Was z opinią o książce, z której tematyką nie SPOTYKACIE się na moim blogu zbyt często. Pomyślicie zapewne, dlaczego tak mówię? Już tłumaczę. Dzieje się tak dlatego, że mamy tu do czynienia z mocnym wątkiem religijnym. Byłam bardzo ciekawa tej lektury i chciałam nieco poszerzyć wiedzę z tego tematu. Czy mi się to udało? Zapraszam Was serdecznie do zapoznania się z moimi wrażeniami na temat tej pozycji.
Publikacja jest niewielka objętościowo, bo liczy zaledwie 56 stron. Jednak przedstawiane tutaj treści są bardzo ciekawe i sięgają już roku 1830. Główna bohaterką tej historii jest Katarzyna Laboure, która była zakonnicą. To właśnie ona doświadczyła pierwszych objawień. Dokładnie 18 lipca 1830 roku, młodziutka Kasia zobaczyła Matkę Bożą po raz pierwszy. Poznajemy historię jej objawień oraz medalika, który zjednał sobie cały świat. Jeżeli jesteście zainteresowani tematem, gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po tę książeczkę. Nie chcę nic więcej pisać o treści, aby Wam nie spojlerować. Uważam jednak, że warto zapoznać się z tą opowieścią.
Musze powiedzieć, że ja do tej pory, zupełnie nie zdawałam sobie sprawy z pochodzenia i historii tego medaliku. Po prostu on dla mnie był i już. A tutaj się okazuje, że on ma bardzo długie a zarazem ciekawe pochodzenie. Sama postać Katarzyny, jest według mnie bardzo intrygująca. Nie znałam wcześniej tej postaci, dlatego cieszę się, że mogłam dowiedzieć się o niej tylu rzeczy. Ponadto poszerzyłam swoją wiedzę, z czego również jestem bardzo zadowolona. Wiem już z całą pewnością, że częściej będę starała się sięgać po książeczki tego typu. Po prostu cała ta historia niezmiernie mnie interesuje, a poza tym lubię zdobywać i poszerzać swoją wiedzę z zagadnień, które do tej pory były mi obce. Myślę, że zwłaszcza dla osób noszących medalik z Matką Boską, ta pozycja może się okazać niezmiernie ciekawa.
Na mnie ta historia wywarła spore wrażenie. Polecam Wam gorąco tę książkę. Uważam, że warto się z nią zapoznać. Sadzę, żre przypadnie ona do gustu zwłaszcza osobom wierzącym, ale być może nie tylko. Bo jednak to nie religia a kult „cudownego medaliku” jest tu głównym tematem. Czytajcie zatem i podzielcie się wrażeniami. Warto. Bardzo dziękuję Klub recenzenta Wydawnictwa Sorus za możliwość zapoznania się z ta lekturą. Polecam i przyznaję 10⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10 punktów.