India Jane ma piętnaście lat. Rodzice nazywają ją Cynamonową dziewczyną. Jej życie nie jest łatwe, ponieważ odkąd się urodziła, ciągle się przeprowadzają, a ona przecież marzy o ustatkowaniu się.
Tym razem Londyn.
„Tuż przed moim wyjazdem z Irlandii Erin uznała, że podobają jej się starsi mężczyźni. Co najmniej dwudziestoletni. Rozumiem jej punkt widzenia - chłopcy w naszym wieku najczęściej są kompletnie niedojrzali, ale uważam, że ze starszymi również jest mnóstwo problemów. Zwłaszcza w kwestii „czy nie moglibyśmy wreszcie tego spróbować” (i nie chodzi tu bynajmniej o coś do jedzenia)”
Książka wydaje się być typową książką dla nastolatek. Bo jest. Ale wiecie, czasem fajnie sięgnąć po coś lekkiego, delikatnego, co nie zalatuje Zmierzchem. (Oczywiście, bez obrazy dla fanów). Moją uwagę przyciągnęła w sumie okładka i tytuł. Trzeba przyznać, że jest piękna.
„Ojciec uwielbia nowe sytuacje i zmiany. To go nakręca. Inspiruje. Postrzega je jako jedną wielką przygodę i myśli, że wszyscy inni sądzą tak samo. Stąd wzięło się pięć różnych miejsc, w których mieszkałam przez piętnaście lat mego życia.”
India J. liczy na stały pobyt w Anglii. Niestety, jej rodzice muszą natychmiast wyjechać, przez co jest wysłana do Grecji, do swojej cioci. Nie jest z tego zadowolona (i w sumie to się jej nie dziwię). Największym powodem tego nagłego rozczarowania jest fakt, że jedzie tam też Joe, chłopak, który się jej strasznie spodobał.
Książka wydaje się troszeczkę gruba. Jestem strasznie wybredna, i muszę się przyznać, że przeczytałam ją w bardzo szybkim czasie. To cholernie wciąga. Dzisiaj na GDDW nie miałam co robić, więc wyciągnęłam książkę (zawsze muszę mieć jakąś przy sobie, inaczej wariuję) i byłam w szoku, że w tak krótkim czasie tyle przeczytałam.
„- Wariatka z ciebie - zaśmiał się Joe.
Nagle zatrzymał wózek, położył mi dłoń na ramieniu i zbliżył się do mnie. Kiedy patrzył mi w oczy, wdychałam jego świeży cytrynowy zapach, a w moim brzuchu, zupełnie jak za pierwszym razem, fruwał rój motyli. [...] Poczułam, że się rumienię. [...] Nie odrywając ode mnie wzroku, jeszcze raz nachylił się nade mną. Po raz drugi przymknęłam powieki i czekałam na dotyk jego warg na moich ustach”
Pewnie większość osób zaliczy ją do kategorii "Dla nastolatek. Ugh.", jednak myślę, że warto od czasu do czasu sięgnąć po coś innego niż zwykle. Lubię ją, nie wstydzę się tego.
Z Cynamonową Dziewczyną poczułam pewną więź. Nie jestem taka jak ona, ja jestem ogólnie jakiś odludek, ale czuję, że coś nas łączy. I to na pewno sztuka. India Jane jest na pewno lepsza, ale sztuka to sztuka. :3 W każdym razie mimo wszystko chciałabym poznać kogoś takiego, z kim mogłabym dzielić swoją malutką pasję, i przy okazji przy takiej osobie poznawałabym i uczyłabym się nowych rzeczy.
„Ten portret jest doskonały. Twoja mama wygląda... jak żywa, ma swój ciężar. Znasz rysunki, na których ludzie wychodzą tak, jakby unosili się w powietrzu, nie ważąc ani grama?”