Dziedzictwo królów jest zwieńczeniem trylogii autorstwa C.S. Friedman, która ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Prószyński i S - ka. Jak to zdarza się w przypadku większości serii nie wszystkie części bywają równe. Nie inaczej jest w przypadku tej magicznej trylogii opowiadającej o Magistrach czerpiących swą siłę z ludzkich dusz. Pierwsza część, którą recenzowałem: Uczta dusz, z pewnością była najlepsza w całej serii. Tchnęła świeżością koncepcji i ciekawymi postaciami, które jednak z czasem stały się schematyczne i nieco nudne. Jak to w życiu bywa, najciekawsze okazały się czarne charaktery. Po nieco słabszych Skrzydłach gniewu ostatnia część wyrównuje poziom.
Zacznijmy od fabuły. Duszożercy, latające stwory podobne do smoków, przekroczyły Gniew Bogów – magiczną barierę, która dotąd skutecznie strzegła przed nimi ludzi i ruszają ku krainom południowym będącym niegdyś ich naturalnym środowiskiem. Zbliża się więc decydujące starcie, które przesądzi o losie Drugiej Epoki Królów, a którego wynik trudno przewidzieć, tym bardziej, że Duszożercy znaleźli wśród ludzi sprzymierzeńców. Jednym z nich jest czarownica i królowa Siderea Aminestas, której marzy się władza nad światem i zemsta nad Magistrami. Następca Dantona, król Salvator zwany Pokutnikiem musi więc stawić czoła przeciwnikowi groźnemu a przede wszystkim nieobliczalnemu i, ku zdziwieniu wszystkich, nie zamierza korzystać z pomocy Magistrów.
Niezwykle ciekawy i z pewnością przemawiający na korzyść całej trylogii jest motyw mentalnego złączenia człowieka ze zwierzęciem. Ikati czyli Duszożercy, to dzikie bestie kierowane silnymi instynktami, które zyskują inteligencję dzięki związkom z ludźmi. W efekcie są zdolne do współpracy i przez to jeszcze bardziej niebezpieczne. Potrafią też działać hipnotyzująco na otoczenie i ludzi. Przy okazji czytelnik dowiaduje się też całej prawdy o Magistrach i ich pochodzeniu, choć co bardziej uważni po pierwszych stronach domyślą się, o co chodzi.
Jeśli chodzi o bohaterów, to najlepiej wypadają postaci negatywne. Właśnie wokół nich zawiązuje się najwięcej intryg i interesujących wątków. Siderea to prawdziwa femme fatale, która uwielbia manipulować mężczyznami i wykorzystywać ich do swoich celów. Niemal zawsze, kiedy się pojawia, w powietrzu czuć seksualne napięcie. W ogóle cała książka ma silny wydźwięk erotyczny; między bohaterami iskrzy a celem egzystencji Duszożerców jest zdobyć względy królowej. W tym celu walczą ze sobą w krwiożerczym, godowym tańcu. Colivar, jeden z najstarszych Magistrów, również skrywa mroczną tajemnicę, a motywy jego postępowania bynajmniej nie są oczywiste. Salvator jako bohater pozytywny wypada w tym towarzystwie dość blado. Jego niezłomność, religijność i surowe obyczaje z czasem zaczynają nudzić. Kamala, kobieta – Magister, schodzi na dalszy plan, i chociaż w ostatecznym starciu przyjdzie jej odegrać znaczącą rolę, to sama powieść sporo na tym traci. Po prostu wydaje mi się, że to właśnie dzięki postaci Kamali fabuła była tak atrakcyjna.
Podsumowując, trylogia o Magistrach i Duszożercach z pewnością stanowi interesującą propozycję na rynku. Widać tu fantazję i pomysłowość autorki, mnogość i zróżnicowanie postaci oraz bogactwo świata przedstawionego. Autorka bardzo zręcznie połączyła świat ludzi ze światem magii, w efekcie otrzymaliśmy jedną ciekawszych trylogii fantasy ostatnich lat. I chociaż miejscami Dziedzictwo królów jest nieco przegadane to czyta się je naprawdę z przyjemnością. Wydanie również stoi na najwyższym poziomie. Jednym słowem: gorąco polecam.
Ocena: 5/6
Autor: C.S. Friedmann
Tytuł: Dziedzictwo królów
Tłumaczenie: Grażyna Grygiel, Piotr Staniewski
Warszawa 2013
Liczba stron: 624
ISBN 978 – 83 – 7839 – 479 – 2
Wydawca: Prószyński i S-ka