„Pokuta” Łukasza Łuszczkiego z pozoru wydaje się nieskomplikowaną lekturą.
Ania znajduje Adama, który pojawił się w pamiętniku jej zmarłej siostry Marty. Chce nim manipulować, by zemścić się za to, co spotkało jej rodzeństwo, bo przecież została z dwuletnim siostrzeńcem.
Nawiązuje z chłopakiem relacje, by jak najlepiej zrealizować swój plan.
Historia brzmi jak dobry pomysł na thriller. Jednak to, jakie niepozorne, ale ważne treści za sobą niesie jest warte zwróceniem szczególnej uwagi.
Jeden element potrafi zmienić postrzeganie wybranego utworu.
I właśnie to tutaj jest świetnym przykładem. Przeplatanie przeszłości i teraźniejszości wraz ze spojrzeniem w psychikę bohatera jest według mnie idealnie napisane. To jak męczące czy stresujące były różne sytuacje z życia Adama było jak wgląd w nas samych. Niejednokrotnie podczas czytania miałam takie, „TAK! Doskonale wiem, co czujesz Adam!”.
Dosłownie kocham to jak Pan Łukasz przekazał nam wszystkie emocje i uczucia głęboko schowane w sercach postaci.
Samo słowo „pokuta” może wielu osobom kojarzyć się z religią. Nic bardziej mylnego, znajdziemy tutaj nawiązania do chrześcijaństwa (czy to od historii Kaina i Abla, aż po „… widziałem to wszystko z krzyża nad drzwiami…”). Sprawia to, że „Pokuta” nabiera kolejnego znaczenia i osobiście uważam, że każdy znajdzie w niej coś swojego, coś, z czym każdy potrafi się utożsamić. Takich dzieł pisarskich właśnie potrzebujemy na swoich półkach.
Polecam je szczególnie dla osób, które uwielbiają psychologiczne elementy. Jak jedna minuta, jedna sekunda potrafi zmienić postrzeganie na nas samych i na otaczający świat.
Nie ma tutaj miejsca na szczęście, nie w tamtym momencie. Pamiętajmy, że każdy kij ma dwa końce. Nic nie jest takie, jakie na pierwszy rzut oka może nam się wydawać. Dlatego Łuszczki chce nam przedstawić pełny świat tamtych wydarzeń. To my możemy stwierdzić, czy pokuta bohatera była odpowiednia.
Pisarz otworzył przed nami drzwi do bycia sądem w tej powieści.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.