Drzewo migdałowe recenzja

Czuwające drzewo migdałowe

Autor: @finkaa ·3 minuty
2014-07-03
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Co dzień w Strefie Gazy dochodzi do mrożących krew w żyłach scen. Młodzi ludzie z bronią maszynową przy boku decydują o „być, albo nie być” ludzi żyjących obok nich. Nie dalej jak wczoraj znaleziono ciała trzech zamordowanych Izraelczyków. Kto to zrobił? Sprawców brak, jednak przeczucia wielu z nas prowadzą do organizacji zwanej Hamasem. Palestyńczycy bronią własnej ziemi. Izraelczycy twierdzą, że to wszystko ich. Rozlew krwi wydaje się nieunikniony. Po co o tym piszę? Przyznaję, że nie miałam pojęcia o dramacie rozgrywającym się na Bliskim Wschodzie, dopóki nie sięgnęłam po książkę niewinnie zatytuowaną „Drzewo migdałowe”.



Jest rok 1955. „Mama zawsze mówiła, że Amal jest jak żywe srebro” (str.6). Poznaję imiona wszystkich członków pewnej palestyńskiej rodziny. Jestem urzeczona ckliwością z jaką autorka opowiada o miłości i szacunku panującym w gronie właścicieli pomarańczowych planatacji. Nagle rzeczona Amal rozrywa się na cząsteczki, nadeptując małą nóżką na minę. Coś tu nie gra. Mój wewnętrzny radar wskazuje, że jednak nie będzie to przyjemna lektura. Po odejściu siostry, czas na pożegnanie się z ukochanymi drzewami. Od teraz można tylko obserwować zza drucianej siatki jak obcy Izraelczycy obrywają owoce pracy Baby, ojca Amal i jej rodzeństwa. Rodzina śpi pod gołym niebem, a najstarszy z dzieci chcąc ratować sytuację porywa się na heroiczny czyn walki za honor Palestyny. Brzemienny w skutkach wyczyn Ahmada, spuszcza na rodzinę piekło. Baba wędruje do więzienia, choć pewnie wolałby umrzeć. Brat Ahmada ulega wypadkowi, ginie kolejna siostra. Ze łzami w oczach nie mogę uwierzyć, że dałam się nabrać na sympatyczny tytuł.



Jest rok 1966. Baba ciągle w więzieniu, sytuacja teoretycznie się pogarsza, bo Ahmad podążą za głosem serca, uciera nosa nie jednemu Izraelczykowi w ogólnokrajowym konkursie matematycznym i wybiera się na studia. Stawia czoła nie tylko studentom z lepszych domów, ale również stereotypom wysnuwanym przez wykadowców – Izraelczyków. W domu piszczy bieda. „Jeśli teraz nas opuścisz, możesz już nie wracać” (str. 135). Czy można się dziwić słowom matki? Tylko Baba – pacyfista – zdaje się wierzyć.



Jest rok 1974. Czy Ahmad osiąga wymarzony sukces? Czy wraca do wioski, na swoje ukochane drzewo migdałowe? Czy jest to możliwe, żeby cudowne, palestyńskie dziecko w sandałach zrobionych z opony miało szansę przebić się przez izraelski mur intelektualistów? Co z resztą rodzeństwa, Babą? Nie mogę odłożyć książki. Czuję niepokój za każdym razem kiedy muszę się z nią rozstać, choć na moment.



Michelle Cohen Corasanti zabrała nas w niesamowitą podróż. 61 lat z życia Ahmada w jeden dzień. Tyle mniej więcej zajęło mi przeczytanie lektury, od deski do deski, jednym tchem. Nie da się inaczej. Zachwyt, odraza, smutek, nadzieja – to tylko kilka z emocji, które wywołuje lektura. Książka wieje autentycznością. To nie przypadek, że Corasanti przez siedem lat żyła w Izraelu. To, że książka jest manifestem „nadzei na zgodne życie Izraela i Palestyny”, jak pisze autorka, daje się wyczuć między kartkami.



Co przykuło moją uwagę, oprócz porywającej treści, to oprawa graficzna. Minimalistyczna, jednak świetnie oddająca kruchość ludzkiego życia, o które drżymy podczas lektury. Każda ze ston rozpoczynająca jeden z 58 rozdziałów przyozdiobiona jest małym, czarno-białym szkicem korony drzewa migdałowego, a każda ze stron zwiastujących przeniesienie się do kolejnego roku prezentuje okazały szkic całego drzewa. Już w Biblii, w Księdze Jeremiasza, nazwano migdałowiec drzewem czuwania. Myślę, że jest to porównanie szczególnie ważne w kontekście książki. Czytelnik czuwa nad zdrowiem i pomyślnością Ahmada, przemierzając z nim niemal całe życie. Kwiaty migdałowca ujawniają się prędzej, niż liście, a samo drzewo zakwita najwczęśniej ze wszystkich drzew na Bliskim Wschodzie. Ahmed jest takim drzewem, które rozwinęło piękne kwiaty, zanim ktokolwiek dał mu szansę na wypuszczenie liści.



Książka nie należy do przyjemnych lektur, które można potraktować jako sposób na odstresowanie. Myślę, że cel Corasanti był wręcz przeciwny. Przetłumaczona na kilkanaście języków lektura niesie światu wiadomość, że gdzieś tam daleko od cywilizacji mamy ogromny problem. Giną dzieci, które mogłyby zamienić się w piękne kwietne drzewa. Czas złączyć siły i przestać zmiatać problem pod dywan, bo nim się obejrzymy, drzewa migdałowe mogą wyginąć.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2014-01-01
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Drzewo migdałowe
3 wydania
Drzewo migdałowe
Michelle Cohen Corasanti
9.0/10

Młody Palestyńczyk – Ahmad – żyje ze świadomością, że nie jest w stanie wygrać z logiką okrutnej wojny. Dorasta w środowisku przesiąkniętym strachem przed utratą domu, pracy albo życia. Najgorsza jest...

Komentarze
Drzewo migdałowe
3 wydania
Drzewo migdałowe
Michelle Cohen Corasanti
9.0/10
Młody Palestyńczyk – Ahmad – żyje ze świadomością, że nie jest w stanie wygrać z logiką okrutnej wojny. Dorasta w środowisku przesiąkniętym strachem przed utratą domu, pracy albo życia. Najgorsza jest...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Od jakiegoś czasu w Strefie Gazy znowu trwa konflikt. Kiedy pisałam tę recenzję w 2014 roku, było podobnie. Hamas zaproponował wtedy 24 godzinne zawieszenie broni, ale nie było wiadomo, co na to Izra...

@bezksiazkiwtytule @bezksiazkiwtytule

Kanwą powieści jest życie Palestyńczyka- Ahmada Hamida, towarzyszymy mu od momentu jego dzieciństwa, które brutalnie się kończy, aż do późnych lat. Niemym świadkiem losów rodziny jest tytułowe drzewo...

@cienpaproci @cienpaproci

Pozostałe recenzje @finkaa

Dzieci z Lewkowca
Dzieci z Lewkowca

Donata Dominik-Stawicka to pochodząca z Ostrowa Wielkopolskiego poetka, prozaik, doktor nauk humanistycznych. Jest autorką m. in. repetytoriów maturalnych do języka ...

Recenzja książki Dzieci z Lewkowca
Pan Przypadek i korpoludki
Pan Przypadek i korpoludki

Kolejny raz przyszło mi się zmierzyć z twórczością Jacka Getnera – scenarzysty, dramaturga, oraz autora przygód Jacka Przypadka, rodzimego detektywa. To już trzecia część...

Recenzja książki Pan Przypadek i korpoludki

Nowe recenzje

Ulotny zapach czereśni
Ulotny zapach czereśni.
@Malwi:

"Ulotny zapach czereśni" Magdaleny Witkiewicz to wciągająca podróż przez czas i emocje, gdzie wspomnienia splatają się ...

Recenzja książki Ulotny zapach czereśni
Krew snajperów
O tych, o których mówi się mało.
@MichalL:

Świetna opowieść o tych, o których mówi się mało. Zwykle są niewidoczni i mocno oddaleni od celu. Jednak są i dla oddzi...

Recenzja książki Krew snajperów
Dream Lake
Pasja ponad wszystko
@paulina0944:

Margo bierze udział w obozie musicalowym, zaś Tobi na obozie komputerowym. Obydwa odbywają się nad jednym jeziorem. Dla...

Recenzja książki Dream Lake
© 2007 - 2024 nakanapie.pl