„Monika” autorstwa Eli Downarowicz to już trzecia książka tej autorki, która chwyciła mnie za serce oraz na końcu połamała je na tysiąc mniejszych kawałków... Gdybym teraz miała wybierać, która z książek tej pani („Aleksandra”, „Ela” oraz „Monika”) poruszyła mnie najbardziej, bez wątpienia wybrałabym ten tytuł. Dlaczego? „Monika” to przede wszystkim opowieść o niekoniecznie słusznych wyborach, której fabuła dogłębnie mnie ruszyła.
Monika, utalentowana tancerka i choreografka musicali, ma wszystko – sławę, pozycję i w miarę ustabilizowane życie. W miarę, bo kiedy na jej drodze staje dwóch mężczyzn z przeszłości, dotąd zakorzenione wartości, takie jak uczciwość, szacunek i prawda, tracą na znaczeniu. Lawirowanie pomiędzy spokojnym i wyrozumiałym Markiem a bawidamkiem Maciejem, nastawionym na spełnianie własnych zachcianek, doprowadzi bohaterkę do wielu życiowych zakrętów, z których z trudnością będzie musiała wrócić na właściwe tory.
Wszystko się zmienia, gdy Monika wpada w zastawione przez przeznaczenie sidła – jeden z mężczyzn ulega wypadkowi i zostaje w jego wyniku oszpecony, a drugi nie chce słyszeć o założeniu rodziny. Na kogo będzie mogła liczyć, kiedy i ją dotknie osobista tragedia? Który z nich pomoże jej w walce z depresją? Kogo pokocha na tyle, by odmienić swój los?
Chyba nie zaskoczę Was stwierdzeniem, iż nie byłam w stanie polubić się z tytułową bohaterką tej książki. Monika to postać, która zawsze musiała być w centrum uwagi. Niestety na co dzień nie znoszę takich osób, dlatego też w trakcie lektury wiele razy przewracałam oczami kiedy czytałam przemyślenia tej bohaterki. To również osoba, która zawsze szukała winny w innych, nie w sobie - już chyba rozumiecie czemu jej nie polubiłam, prawda?
Po raz kolejny pani Ela przygotowała dla mnie historię, która nie tylko zapewniła mi dużą gamę emocji (od radości aż po smutek), ale również zmusiła mnie do refleksji, czy bohaterka postąpiła słusznie oraz czy będąc na jej miejscu postąpiłabym tak samo. Jeśli chodzi o pierwsze pytanie, to z jednej strony potępiam jej zachowanie, ale z drugiej po części je rozumiem. Coś czuję, że przez kilka kolejnych nocy postać Moniki nie da mi spokoju.
Przyznam, że początek tej książki był dość niewinny - poznałam niezmiernie irytującą Monikę oraz dwóch charakterystycznych panów. Połykałam tę historię słowo za słowem, rozdział za rozdziałem, aż doszłam do wielkiego boom, którego nie byłam w stanie przewidzieć. Nie chcę Wam za dużo zdradzić, więc szepnę tylko tyle, że nigdy nie chciałbym być w takiej sytuacji, w której znalazła się Monika.
Downarowicz wystawiła swoich bohaterów na niezłą próbę. Postawiła przed nimi problemy, które dość często niosły ze sobą przykre konsekwencje. Autorka poruszyła tutaj m.in. problem depresji, zdrady, czy też pokazała nam jak ważną rolę w relacjach międzyludzkich odgrywa rozmowa.
„Monika” to również pierwsza książka, w trakcie której czułam się jakbym oglądała horror. Nie wiem, czy Wy też tak macie, ale bardzo często krzyczę do ekranu, by dany bohater nie zrobił tego, co zamierza wykonać. Tak, zdaję sobie sprawę, że on mnie nie słyszy, jednak jest to silniejsze ode mnie. Ale wracając do książki... Bardzo się cieszę, że w trakcie czytania tej pozycji byłam w mieszkaniu sama - nie raz w trakcie lektury krzyczałam do Moniki by się ogarnęła i podjęła bardziej racjonalną decyzję. Takich emocji nie mógł mi zapewnić nie kto inny, jak właśnie Ela Downarowicz.
Czy książkę polecam? Ze względu na postać Moniki odradzałabym Wam omijać ten tytuł szerokim łukiem, jednak nie mogę tak powiedzieć, ponieważ mam pewien sentyment do twórczości tej autorki. Uwielbiam sięgać po jej książki ze względu na fakt, iż pani Ela tworzy szczere do bólu historie, w których nie ma koloryzowania - wszystko przedstawione jest tak jak bywa to w prawdziwym życiu. W trackie lektury targały mną skrajne emocje, które nie dawały mi spokoju dopóki nie skończyłam ostatniej strony. Szczerze czuję teraz pewnego rodzaju pustkę, ponieważ na tylnej okładce nie ma żadnych informacji na temat najnowszej książki tej autorki - mam nadzieję, że już niedługo pojawi się zapowiedź kolejnej pozycji, która poskleja moje zranione serducho na nowo.