Mordercze instynkty recenzja

Są autorzy, którzy są w jakiś sposób przewidywalni, a równocześnie potrafią czytelnika zaskoczyć. Można to nazwać stylem lub konwencją, ale zmierzam do tego, że coś takiego jest na dłuższą metę męczące. Takich książek nie da się czytać taśmowo, bo wtedy zwyczajnie zlewają się w jedną niekończącą się opowieść.

"Mordercze instynkty" to powieść pod każdym względem charakterystyczna dla Marcela Mossa. Akcja toczy się błyskawicznie, wszystkie wątki ostatecznie łączą się wręcz w nieprawdopodobny sposób i jako całość daje do myślenia.

To, jak splotły się losy trojga bohaterów, zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Na początku byłam przekonana, że ich historie nie mają żadnego związku ze sobą, zwłaszcza że każda z osobna stanowiła już materiał na książkę. Powinnam była się domyślić, że dla tego autora to by było za mało.

Marcel Moss przyzwyczaił do tego, że w jego powieściach chodzi o coś więcej. Myślę, że ta konkretna jest szczególnie ważna dla kobiet i może nawet pomóc niektórym otworzyć oczy, szczególnie dzięki silnemu kontrastowi pomiędzy dwiema bohaterkami. Po raz kolejny zostało tu udowodnione jak bardzo mylące są pozory oraz ile kosztuje ich utrzymywanie.

Cieszę się, że autor z właściwym sobie obiektywizmem poruszył tematy, które tak mocno dotykają kobiet na co dzień. Społeczne oczekiwania wobec nas są specyficzne, mam wręcz wrażenie, że do niektórych nie dotarło jeszcze, że mamy XXI wiek i patriarchat na szczęście już nie obowiązuje. Trudno mówić o równouprawnieniu skoro regularnie atakuje się elementarne prawa kobiet do decydowania o własnym ciele, ale przez taki ogólnokrajowy kryzys, bagatelizuje się takie "zwyczajne" problemy, a one nie przestały niestety istnieć.

Zdecydowanie gorzej czytało mi się męską perspektywę. Poruszone w niej wątki przekraczają moje granice dobrego smaku i jeśli to także zostało oparte na faktach, to świat zmierza w naprawdę przerażającym kierunku.

"Mordercze instynkty" to książka, która porusza realizmem, pokazuje jak wiele zależy od punktu widzenia i że dramat jednej osoby dla innej może być spełnieniem marzeń. Marcel Moss po raz kolejny udowadnia, że jest doskonałym obserwatorem i potrafi z różnych historii spleść spójną fabułę.

Moje 7/10.