Od wielu lat czytuję kryminały i choć nie jest to mój ulubiony gatunek, to pochłaniam ich rocznie naprawdę sporo. Moim osobistym mistrzem tego gatunku jest Harlan Coben i do tej pory nikt mu nie dorównał. Piszę "do tej pory", bo wczoraj skończyłam czytać ten świetny debit kryminalny Jacka Łukawskiego i nadal jestem w ciężkim szoku, jak autor sobie dobrze poradził. Zaczynając tę pozycję obawiałam się, że ta historia okaże się nudna, przewidywalna i prawdopodobnie będę ją męczyć kilka tygodni, ale na szczęście byłam w ogromnym błędzie.
W "Odmęcie" poznajemy historię dziennikarza Damiana Wolczuka, który ma niesamowitego pecha w życiu i ciągle przydarzają mu się okropne rzeczy, z którymi musi sobie radzić. Przez kolejne nieprzyjemne wydarzenie, które po raz kolejny wywróciło jego życie do góry nogami, postanawia wyjechać z Warszawy i podjąć pracę w innym mieście, jednak po drodze ma wypadek samochodowy, który zatrzymuje go w miejscowości Chęciny. Trafia do ośrodka leczenia uzależnień, prowadzonego przez zakonników i na miejscu dowiaduje się, że po tej niewielkiej miejscowości krąży morderca. Damian widzi w tej sprawie świetny materiał i postanawia trochę powęszyć, co sprowadza na niego po raz kolejny kłopoty. Nie zamierza jednak odpuścić.
Cała historia jest bardzo dobrze przemyślana i choć poznajemy w niej wielu bohaterów, to tak naprawdę każdy z nich jest z jakiegoś powodu i wszystko się nam ładnie łączy w logiczną całość. Bardzo podoba mi się to, że każdy kolejny bohater, którego autor nam przedstawia, ma swój udział w całej tej wielkiej sprawie. Śledztwo prowadzone jest tak naprawdę z kilku perspektyw, bo swoje trzy grosze oprócz Wolczuka dorzucają także policjanci i prokurator, który jest chyba moją ulubioną postacią w całej tej pozycji.
Gdy przebrnęłam przez połowę tej książki, byłam pewna, że wiem kto jest mordercą, ale finał sprawił, że otworzyłam usta ze zdziwienia, bo tak naprawdę wszystko okazało się być jednym, wielkim kłamstwem. Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim i jestem po prostu zachwycona, choć jednocześnie złamało mi to rozwiązanie serce, bo obdarzyłam tę postać ogromną sympatią. Ciężko napisać mi cokolwiek tak, aby nie robić spojlerów, więc po prostu musicie sami przeczytać tę książkę i się przekonać w jak genialny sposób autor przeprowadził nas przez całą zagadkę.
Tak naprawdę nie mam się do czego przyczepić, co jest u mnie niesamowitą nowością. Już nawet nie pamiętam kiedy ostatnio jakiejś książce dałam 10/10!
Autor pisze w sposób bardzo przystępny, potrafi doskonale malować słowem wszelkie miejsca i wprowadza nas w tajemniczy klimat Chęcin, przez co cała fabuła uderza w nas jeszcze mocniej. Tworzone przez niego postacie są wielopoziomowe i choć jest ich wiele, to każda jest rozbudowana i budzi w czytelniku ciekawość.
Fabuła genialna, postacie bez żadnego problemu można polubić, historia jest wielowątkowa, a nie ma w sobie żadnych błędów logistycznych. No ja jestem zachwycona! Jak lubicie kryminały to serdecznie Wam tę pozycję polecam, bo jestem pewna, że finał Was zaskoczy i będziecie chcieli więcej tak samo jak ja.
Genialny debiut!