„Sierociniec janczarów” autorstwa Piotra Gajdzińskiego to kolejny kryminał z małomiasteczkowym klimatem. Jest to również historia, w której zbrodnia z teraźniejszości ma pewne powiązania z przestępstwami z przeszłości. Są tutaj fani spokojnych lektur, w których nie ma zaskakujących zwrotów akcji? Jeśli tak, mam coś dla Was!
Do Wolsztyna, niewielkiej miejscowości w zachodniej Wielkopolsce, na zjazd z okazji rocznicy matury przyjeżdża dziennikarz Rafał Terlecki. Paweł Zdanowski, jeden z dawnych szkolnych kolegów, próbuje go zainteresować sprawą brutalnego morderstwa popełnionego w miasteczku dwa lata wcześniej. Ofiarą była szesnastoletnia dziewczyna, której zmasakrowane ciało znaleziono na terenie ogródków działkowych.
Zabójca trafił do więzienia, ale wydaje się, że ta wstrząsająca historia ma szersze tło i sięga czasów przedwojennych.
Wkrótce na jaw wychodzą przerażające fakty. W toku dziennikarskiego śledztwa Terlecki odkrywa, że przed kilkudziesięciu laty w Wolsztynie dochodziło do zbrodni łudząco przypominających morderstwo szesnastoletniej Joli.
Sytuacja się komplikuje, bo wśród archiwalnych dokumentów Rafał natrafia na dobrze znane mu nazwiska. Jaką rolę w tej historii mógł odegrać jego własny ojciec i ojciec Pawła? Jakie znaczenie dla śledztwa mają losy pewnego opętanego księdza? Prawda okazuje się szokująca.
Początek tej historii był dla mnie trudnym orzechem do zgryzienia. Jak już pewnie zdążyliście zauważyć, jestem zdecydowanie fanką szybszych historii, w których napięcie budowane jest od samego początku. „Sierociniec Janczarów” zaczął się dość niewinnie i powolnie... Nie oznacza to, że macie unikać tej książki - po prostu potrzebowałam dłuższej chwili, by w pełni wgryźć się w fabułę.
Elementem, który wyróżnia „Sierociniec Janczarów” spośród innych kryminałów, to przede wszystkim dopracowane tło całej powieści. Fabuła tej książki obsadzona jest w latach współczesnych, ale również w okresie przedwojennym, czy czasach komunistycznych. Gajdziński bardzo dobrze oddał realia tych czasów. Słowo, w pewnym momencie czułam się, jakbym uczestniczyła w żywej lekcji historii, a moja wyobraźnia nie miała żadnych problemów z wyobrażeniem sobie danego miejsca, bądź też sytuacji.
W trakcie lektury natraficie na kilka smaczków z historii oraz polityki, które (w moim odczuciu) czasami spychały wątek kryminalny na drugi plan. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy z nas lubią sięgać po książki z wątkiem politycznym, ale chcę Was tylko strzec: na początku może to być dla Was sporym wyzwaniem, jednak później czytanie będzie wręcz przyjemnością - widzę po swoim przykładzie. Uwierzcie mi, pan Piotr włożył sporo pracy w napisanie tej książki, co dało się wyczuć w trakcie lektury, dlatego też przez ten fakt przeczytałam ten tytuł od deski do deski.
Czy książkę polecam? Może i „Sierociniec Janczarów” nie do końca trafił w moje gusta, uważam, że warto zapoznać się z tym tytułem. Gajdziński wykonał kawał dobrej roboty w trakcie pisania tego tytułu - stworzył nie tylko dobrą historię z genialnym tłem, ale również z bardzo dobrze wykreowanymi postaciami, którzy bardzo dobrze wpasowują się w realia, w których obsadzona została ta lektura.