Moje pierwsze spotkanie z autorką i jestem zachwycona. Sięgnęłam po tę książkę skuszona obietnicą powieści historycznej, a otrzymałam o wiele więcej. Pani Sylwia od pierwszych stron wciągnęła mnie do świata Niderlandzkiej i Pruskiej arystokracji. Przedtem nigdy nie słyszałam o królowej Mariannie Oriańskiej a przez kilka wieczorów żyłam jej życiem.
Wilhelmina Frederica Louisa Charlotte Marianne, bo tak brzmi jej pełne imię, królewna niderlandzka z dynastii Oranje-Nassau, urodziła się w Berlinie na początku XIX wieku. Dzieciństwo i okres dojrzewania spędziła z rodzicami, w kochającej rodzinie. Wszystko się zmieniło, kiedy postanowiła poślubić – wbrew panującym zasadom- wybranka serca. Do ślubu nie doszło, gdyż groziło to wojną w Europie. Musiała poślubić Albrechta, następcę tronu Prus. To była decyzja polityczna, niemająca nic wspólnego z porywem serca. Takie były czasy. I to rozpoczyna się zawiła historia pełna zwrotów akcji, wzlotów i upadków.
O których Wam nie opowiem, bo nie chcę Wam zepsuć zabawy 😉A czeka was wyśmienita uczta.
Jestem pod ogromnym wrażeniem Marianny, jej przedsiębiorczości, siły ducha, empatii, pomysłowości.
Nie miałam pojęcia, jak ważną postacią była na Dolnym Śląsku, jak wielki wpływ miała w rozwój na Ziemi kłodzkiej (tzw. klucz stroński). W książce poza życiem arystokracji, znajdziecie masę szczegółów z przebiegu budowy pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim (wzniesionego według projektu Karla Schinkla) jak i pięknych opisów wystroju.
Była jedną z bardziej niekonwencjonalnych postaci kobiecych XIX w. Nie dała się sprowadzić do roli ozdoby i kogoś, kto zapewni ciągłość rodu. Jestem pod wrażeniem jej ogromnego serca i tego, jak dbała, by wszystkim żyło się lepiej. poniżej cytaty, które świetnie to ukazują. Wybrałam tylko kilka ale pokazują jaka wyjątkowa była Marianna.
Myślę, że Marianna wyprzedzała swoje czasy. Była niezależna i sprawiedliwa. Jest dowodem na to, że nawet w niesprzyjających okolicznościach można zdobyć się na odwagę, zawalczyć o siebie, poradzić sobie z trudnościami, jednocześnie nigdy nie przestając być uważnym na potrzeby innego człowieka. Jestem fanką Marianny. Wielki ukłon dla Pani Sylwii za ogrom pracy wykonanej przy reaserchu (bibliografia jest imponująca). Bardzo polecam Wam tę historię.
„To jest właśnie problem naszych czasów. Mężczyznom się wydaje, że jesteśmy dodatkiem do nich, podczas gdy mamy predyspozycje, by stać się sensem wszystkiego”.
🍓
„Była naprawdę wdzięczna robotnikom za to, co już wykonali. Wśród społeczeństwa panowało przekonanie, że Marianna to dobra pani, która dba o ludzi. robi to nie tylko słowem, ale potrafi dzielić się własnymi pieniędzmi, by innym żyło się lepiej”.
🍓
„Patrząc na dziesiątki smutnych i pustych z rozpaczy oczu niewolników, zrozumiała, że za zło na świecie i wobec drugiego człowieka zawsze odpowiedzialny jest człowiek.
– Na litość boską, przecież niezależnie od koloru skóry, pochodzenia, wiary i majętności jesteśmy tymi samymi ludźmi, zrodzonymi do zachowania w sobie człowieczeństwa – mówiła bardziej do siebie niż do towarzyszy”.