Kiedy jeszcze w zeszłym roku sięgałam po pierwszy tom Domku, nie spodziewałam się, że historia nieśmiertelnej Ady aż tak zadomowi się w moim sercu. W końcu nadszedł też czas, bym sięgnęła po drugi tom, który czekał na mnie już jakiś czas. Czy dorównał on jakością poprzedniej części?
Atmosfera w Domku jest zmienna jak pogoda. Choć poprzedni mieszkańcy już opuścili jego mury, to ich nieobecność z powodzeniem zastępuje kolejne pokolenie. W tym samym czasie Ada będzie musiała stawić czoła swojemu błędowi z przeszłości, a członkowie rodziny zmierzyć z wrogiem, który jest wśród nich. Czy poradzą sobie z tym wszystkim? No i czy Ada da radę zażegnać zbliżającą się tragedię?
Mogłabym znowu rozpisać się na temat Ady, jednak tego nie zrobię. Moim zdaniem ta postać jest tak samo oryginalna, specyficzna momentami jak w poprzednim tomie, że naprawdę - to niespotykane. Prawdopodobnie pisałam o tym w poprzedniej recenzji, ale się powtórzę. Podziwiam autorkę za to, że udało jej się wykreować taką postać i to w sposób bardzo dobry.
Pojawiło się kilkoro nowych bohaterów, ponieważ drugi tom jest istną kontynuacją - nowa część, nowe pokolenie. Sophie to dziewczyna, która przypadła mi do gustu chyba najbardziej. Choć miewała momenty młodzieńczego buntu czy prawdziwego szaleństwa, to wydała mi się najbardziej myślącą bohaterką z tego młodzieńczego pokolenia. Oczywiście, gdyby nie popełniła kilku błędów, byłaby zbyt idealna, ale i tak darzę ją ogromną sympatią. Podobnie jak Harry’ego, Caleba czy Nolee, choć ich już troszkę mniej.
Sięgając po tę książkę, miałam głowę pełną myśli. Zastanawiałam się, czy będzie to powieść dorównująca poziomem poprzedniej części, czy będzie tak samo wciągająca i szokująca jednocześnie. No i nie zawiodłam się ani trochę. Mam wręcz wrażenie, że tutaj wydarzyło się więcej, akcja była bardziej dynamiczna, a wszelkie plot twisty bardziej szokujące. Pisząc szokujące, mam na myśli absolutnie zadziwiające, niespodziewane i wprowadzające mnie w osłupienie.
Nie da się również zaprzeczyć temu, że Adrianna Szymańska rozwinęła swój warsztat pisarski i czuć tutaj jej większą pewność siebie, jeśli chodzi o tworzenie historii oraz kreację bohaterów. Jest to zdecydowanie duży plus, ponieważ podczas lektury nie czuć fałszu oraz pisania na siłę. Za to oczywiście chwała autorce – i oby tak dalej!
Domek to historia, która jako jedna z niewielu powieści polskich autorów oczarowała mnie do tego stopnia, że nie potrafię odróżnić fikcji od prawdy. Warto też przypomnieć, że nie jest to typowo polska historia, ponieważ autorka wprowadza wiele akcentów zagranicznych – imiona, miejsca pochodzenia bohaterów oraz miejsca aktualnego pobytu. Choć w innych książkach mnie to zazwyczaj odrzuca, to tutaj pasuje to idealnie i szczerze mówiąc, gdyby nie to, książki te nie byłyby tak wyjątkowe, jak są teraz.
Czy polecam? Jak najbardziej! Jeżeli lubicie powieści obyczajowe, gdzie dramatów nie brakuje, a wątek dość fantastyczny urozmaica całą fabułę, to jak najbardziej musicie sięgnąć po Domki Adrianny Szymańskiej. Ja od siebie jeszcze dodam, że nie mogę doczekać się premiery 3. tomu, a szczególnie po zakończeniu tego drugiego, które mnie całkowicie rozbiło na kawałki.