Śmiertelna dawka recenzja

Co za zakończenie serii! Naprawdę tego się nie spodziewałam, że będzie tak... mocno! Wiecie, od początku było spokojnie, bez wielkiego szału, ziemia się nie zatrzęsła. Jednak to, jak się zakończyło... Wow! Jak dla mnie, Hanna Greń, to niekwestionowana królowa kryminału i absolutnie nic tego nie zmieni. Jestem pewna, że to najlepsza część serii z detektyw Dionizą Remańską w roli głównej.

W Bystrzycy Wielkiej znalezione zostaje ciało nastolatki, Klaudyny Poloczek. Miejscowa policja sądzi, że było to samobójstwo – w torebce dziewczyny odkryto list pożegnalny, a wyniki sekcji zwłok wykazują, że przedawkowała narkotyki. Rodzina zmarłej i mieszkańcy miasteczka nie wierzą, że nastolatka mogła targnąć się na swoje życie, a tym bardziej – że była narkomanką.

W tej części przygód Dionizy niczego nie można być pewnym. Nic nie jest takim, jak się wydaje. I to jest właśnie najlepsze w tej książce. Od początku nie byłam pewna swoich teorii, od początku autorka obalała wszystkie moje podejrzenia i domysły. Jestem niesamowicie wdzięczna za tę lekturę, bo podważyła moją pewność siebie, jeśli chodzi o rozwiązania zagadek zawartych w książkach.

Kolejnym olbrzymim plusem jest to, że autorka po raz kolejny stawia na olbrzymi realizm w książce i fabuła jest bardzo przyziemna. Nie ma fruwania po wyobrażeniach o pracy detektywa czy policjanta, wszystko jest twarde i choć zawiera ten element fikcji literackiej, to nie czuję, że akcja jest oderwana od rzeczywistości jak w serialach kryminalnych.

Niewątpliwie, jak już wspomniałam wcześniej, to najlepsza część przygód Dionizy Remańskiej. Jest po prostu doskonała i choć poprzednie części są dobre, to do tej po prostu się nawet nie umywają. Czytałam z zapartym tchem i nie mogłam oderwać się do ostatniej strony, a ostatecznie złamała mi serce.

Tak wiele emocji zwiastuje tylko doskonałą lekturę, uwierzcie mi. To prawdziwa uczta nie tylko dla fanów twórczości autorki, ale też fanów thrillerów, mrocznych i tajemniczych historii, a także doskonale uknutych intryg!