Pewnego dnia, młody chłopiec zostaje wyrzucony na brzeg. Nie wie kim jest, jak się nazywa, ani skąd pochodzi. Niedługo potem, odkrywa swoje magiczne moce - niestety zaprzestaje ich użytku w chwili, gdy go okaleczają. Wciąż poszukuje informacji na temat swojej osoby, i w ten właśnie sposób trafia do pięknej, kolorowej, budzącej zachwyt, mitycznej krainy. Znajduje tam przyjaciółkę, i to właśnie z nią wkroczy do niebezpiecznego świata, w poszukiwaniu nie tylko swego imienia i domu; ruszy na ratunek wyspie wstępując w progi Spowitego Zamku...
„-A czy twój dom nie jest tam gdzie jesteś ty? - Nie mówisz chyba serio - prychnąłem. - Dom to miejsce, z którego pochodzisz. To miejsce gdzie mieszkają twoi rodzice, gdzie kryje się twoja przeszłość”
Merlin większości z nas, kojarzy się z wielkim czarodziejem, o którym mówią legendy. I słusznie, bo taka jest prawda. Jednak w tej książce, nie o tym Merlinie mowa. Jeśli ktoś liczył na książkę właśnie o nim to się mylił, choć i tu, nasz główny bohater, młody chłopiec jest niewątpliwie wielki. I nie mówię tu bynajmniej o jego posturze, wręcz przeciwnie. Chłopiec, wielki duchem.
Gdy tylko dostałam tę książkę, byłam bardzo ciekawa jej treści. Choć widziałam wiele fascynujących okładek, którym ta nawet nie dorównuje, przyznaję że i ta przyciąga mój wzrok. Przede wszystkim, zauważam w niej mrok, niewiadomą, no i oczywiście magię. Tak, tej niewątpliwie tu nie brakuje. W tej książce, magia jest z nami na każdym etapie - w pierwszych rozdziałach, jak i ostatnich. Tak więc jest to pozycja przede wszystkim dla miłośników fantastyki.
Na szczęście, książka jest też pełna humoru. Nie jest to żadna z tych ponurych ksiąg i ciężkiego fantasty, wręcz przeciwnie. Natomiast wiele chwil,umilały mi momenty, w których występował Shim, mały olbrzym. Jego wypowiedzi były niekiedy na prawdę śmieszne, a wszystko przez to że niezupełnie poprawnie się wyraża. :)
„Shim spojrzał na mnie z podziwem. - Ty nas ratuje. Pokręciłem głową. - Przypadek nas uratował. To... i czujność pewnego małego olbrzyma."
Jedynym minusem tej pozycji, są zbyt długie opisy, głównie znajdujące się w pierwszym rozdziale. Potem zaś, były dla mnie zbawieniem. Gdy autor opisywał magiczną krainę, czytając jego opisy wprost nie mogłam powstrzymać zachwytu nad jego piórem. W ogóle, cała mityczna wyspa, jest jedną z moich ulubionych wymyślonych krain, a to już duże wyróżnienie. Podczas czytania, obrazy przesuwały mi się przed oczami, tak jakbym była tam na prawdę. Szkoda tylko, że i to nie trwało długo. Jednak lepsze coś, niż nic, prawda? :)
Z nienaganną szczerością, tę pozycję polecam wszystkim żądnym przygód, niebanalnej akcji, oraz lubującym się w powieściach z przesłaniem. (:
* Mowa drzew i kroki kamieni,
Olbrzymi będą solą tej ziemi.
Dopóki o tańcu się nie zapomni,
Varigal będzie stolicą Fincayry.
Niech żyje, niech żyje Fincayra!