Dzieciństwo to wspaniały okres w życiu. Pewnie często w głowie pojawia się myśl, że miło byłoby wrócić do tych beztroskich czasów, kiedy zabawa była jedynym zajęciem, a zmartwieniem - brzydka pogoda uniemożliwiająca wyjście z domu. Warto sobie przypomnieć, jak to wyglądało..
Zabawka.
Na pewno w naszym życiu pojawiała się zabawka, jedyna i wyjątkowa. W przypadku dziewczynek to zazwyczaj lalka. Nie ma nic lepszego niż lalka, osobiste dziecko i pół zabawkowej szafy ubranek dla niej. Siedmioletnia Sara także o takiej marzyła. Będąc już w Londynie oznajmiła ojcu, że jej lalka musi być poważna, mieć rozumne spojrzenie, miłą, ładną twarz i wspaniałe ubrania. Przemierzali kolejne ulice w poszukiwaniu sklepu z zabawkami, w którym na dziewczynkę miała czekać Emilka. W końcu odnaleźli ją. Później, ulubionym zajęciem Sary było sadzanie swojej koleżanki na fotelu, a następnie głośne ogłoszenie, że wychodzi z pokoju. Dziewczynka wychodziła i zamykała drzwi, a potem gwałtowanie otwierała. Wierzyła, że Emilka żyje naprawdę, a z nieznanych powodów musi to ukrywać.
Szkoła.
W Polce w wieku siedmiu/sześciu lat dziecko posyła się do pierwszej klasy. Sara właśnie po to przyjechała do Londynu. Miała pobierać nauki na pensji u panny Minchin. Dziewczynka była bardzo zdolna. Biegle władała językiem francuskim i interesowała się historią. Kochała czytać książki, szczególnie te o rewolucji francuskiej. Nauka zawsze sprawiała jej wiele przyjemności. Nawet wtedy, gdy padała ze zmęczenia po całodziennej pracy - siadała do lekcji.
Przyjaźń.
Sara za przyjaciółkę miała swoją Emilkę. W szkole spędzała czas z wieloma dziewczynkami. Szczególnie lubiła bawić się z Emergundą, a także małą Lottie, dla której była mamusią. Sara miała podejście do ludzi. Pomagała innym, była taktowna i miła. Nie lubiła, gdy komuś działa się krzywda. Zaprzyjaźniła się też z Becky - to niewolnica w szkole panny Minchin. Kiedy Sara przestała być uczennicą, towarzystwo niezbyt mądrej dziewczynki, ale za to o wielkim sercu, pomogła jej przetrwać straszne, głodne, zimne noce na poddaszu.
Wyobraźnia.
Nie raz wyobrażaliśmy sobie to, czego nam akurat pod ręką brakowało. Sara miała bardzo bujną wyobraźnię. Opowiadała bajki, które jej koleżanki kochały. Wyobraźnia pozwoliła jej też wytrzymać pełne smutku dwa lata. Kiedy głodowała, wyobrażała sobie jedzenie. Kiedy było jej wstyd za stare, przykrótkie ubrania - myślała o wspaniałych strojach, które kiedyś miała. Szkaradny pokój na poddaszu zamieniała w rezydencję.
Czy każdy ma takie samo?
To oczywiste, że nie. Niektórzy z nas mają dzieciństwo pozbawione trosk z świata zewnętrznego - świata dorosłych. Sara miała tylko tatę, jej mama zmarła. Młody ojciec starał się zapewnić córeczce wszystko, czego pragnęła. Zawsze mu się to udawało. Wspaniałe stroje, kucyk, książki, pokojówka. Co więcej, mężczyzna wcale jej tym nie zepsuł. Najbardziej widoczne są efekty jego wychowywania po jego śmierci, gdy Sara została sama. Nagle musiała dojrzeć, bo z uczennicy i perły pensji panny Minchin, stała się zwykłą służącą, pomywaczką.
Dosłownie.
"Mała księżniczka" to książka o wyjątkowej dziewczynce. Bogactwo nie zrobiło z niej rozkapryszonej panienki. Zawsze zwracała uwagę na innych i odejmowała sobie od ust, by pomóc tym słabszym. W najgorszej niedoli chciała zachowywać się dumnie i jak przystało na księżniczkę. Nie dawała się obrażać. Potrafiła zacisnąć zęby i walczyć. To napisana bardzo przystępnym dla młodego czytelnika językiem opowieść o tym, jak ważna jest przyjaźń i wyobraźnia w życiu małego człowieka. Wciągnie nie jedną małą dziewczynkę. Książka Francesa Hudgson Burnetta może pomóc w dzisiejszym skomputeryzowanym dzieciństwie. A może pod jej wpływem dwie dziewczynki pobawią się lalą ? To także książka o miłości rodzicielskiej. Co prawda, tata Sary był bardzo młody i lekko zagubiony, ale rodzic czytający dziecku "Małą księżniczkę" na pewno zwróci uwagę na relację tych dwojga. Miłość, zaufanie, wspólne spędzanie czasu.
Dzieciństwo.
Dlaczego to słowo? Kojarzy się ono z początkiem, a więc to doskonała książka na rozpoczęcie pisania pod nowym szyldem. Pasuje ono do "Małej księżniczki". Przeczytałam tą książkę ponownie, bo to ulubiona opowieść z mojego dzieciństwa. Warto było sobie ją przypomnieć. Po latach pokazuje ona, że dzieciństwo można spędzić na wiele sposobów. Chociaż nie wszystko zależy od nas, to na pewno od rodzica zależy, jak pokieruje dzieckiem i jaki świat mu pokaże. Bo czytanie książek przez Sarę raczej nie wzięło się znikąd.
Dla kogo?
Dzieci, a przede wszystkim dziewczynki - dla odnalezienia magii wspólnych zabaw, dla znalezienia ukochanej zabawki czy poruszenia wyobraźni,
Rodzicom, żeby na podstawie postaci ojca Sary pomyśleli, jakim warto być a jakim nie być,
Tym, którzy podobnie jak ja w ostatnim czasie cierpią na powagę dorosłości - "Mała księżniczka" przeniesie Was w inny, ciepły świat. Po lekturze inaczej wraca się do rzeczywistości.