Tyle właśnie lat minęlo od jednego ze spotkań autora z niepozornym franciszkaninem, dzwonnikiem u św. Klary w Neapolu. Herling-Grudziński mógł to sobie przypomnieć, ponieważ regularnie prowadził zapiski w swoim Dzienniku. To pozwoliło mu podzielić się po latach z czytelnikami historią tego człowieka, kiedy jego los już się dopełnił. Esej powstawał więc od końca lat 90-ych i został wydany po raz pierwszy w 2000 roku, po polsku. Eseje Herlinga-Grudzińskiego dotyczą głównie Włoch i, jak zwykle, wiążą się z życiem i doświadczeniem życiowym pisarza. Jednak każda opowiedziana przez niego historia z jednostkowego życiorysu tworzy parabolę losu człowieka w wieku XX. Autor nie znał owego zakonnika bliżej (braciszek byl człowiekiem nieco niedorozwiniętym), jednak miał bezpośrednie kontakty z jego współbraćmi i wykazał się prawdziwie dziennikarską czy też pisarską ciekawością i dociekliwością. Zresztą, czuje się podczas lektury, że wiązała ich obu pewna nić sympatii i całe opowiadanie ma charakter autentycznego "podzwonnego" - czyli wspomnienia o zmarłym.
Fra Nafta, tak bowiem nazywano owego człowieczka, którego historią pisarz się zajął, pochodził z okolic Norymbergi, z miasteczka Wüpperthal. Okolice Norymbergi były świadkiem pogromu żydowskiego w 1922 roku, a choć był tylko zapowiedzią nocy kryształowej z 1938 roku, to była to zapowiedź o wiele bardziej okrutna, niż to, co rozegrało się 16 lat później. Nie tylko niszczono i podpalano domy i sklepy żydowskie, lecz również bito i zabijano - ofiar było wiele. Fra Nafta był dzieckiem uratowanym przez miejscowego franciszkanina. Dzieckiem, które widziało śmierć swoich rodziców i prawdopodobnie to spowodowało psychiczną blokadę - ucieczkę w siebie, nie bez konsekwencji także dla rozwoju fizycznego. Franciszkanie od początku zajmowali się sierotami, więc wychowali dziecko. Śledztwo w sprawie samosądu umorzono..."z braku dowodów". Poraża natomiast opisana atmosfera niemieckiego miasteczka w 35 lat po wojnie: mino pozornej denazyfikacji nic się nie zmieniło - powiada autor, który jako cudzoziemiec, będąc tam na miejscu, czuł wyraźnie wrogość wobec "obcego".
Ładną cechą duchownych (nie wszystkich, co prawda) jest niedostrzeganie ludzkiego kalectwa, "skoro Bóg tak chciał". (s.10)
Cała historia pełna jest znaków, widzeń i snów. Miejscowości w Niemczech, klinika "Die Träne des unschuldigen Kindes" (czyżby ta?) i postacie psychiatrów (Kurt Marburg, austriacka freudystka Eileen Kraus) są albo anonimizowane, albo nie wspomina o nich tylko internet? A przecież relacja jest bardzo rzeczowa i nie mogłaby być chyba bardziej realna. I odkrywcza. Bo objawia ukrytą historię, którą ujawnia mimochodem także kalendarium bońskiej kliniki: psychiatrzy i politycy latami bezowocnie zajmują się ofiarami wojny, ale sprawcy ich cierpień nigdy nie ponieśli kary i, co gorsza, ich oczy są suche. Opowieść nie posiada prostego morału czy przesłania, a przez to jeszcze bardziej wydaje mi się prawdziwa i głęboka. Szaleństwo Trzeciego Tysiąclecia przed nami, zdaje się mówić Autor: chrześcijaństwo napiętnowane i w odwrocie, a jego miejsce zajmują sekty, wróżbici, chiliaści, sprzedajna nauka. A inaczej, słowami swego bohatera Fra Nafta czy też Fra Isacco, który w roli Chrystusa w trakcie przedstawienia pasyjnego w Sordevolo - niezgodnie z jego tradycją - uśmiechał się:
Moje życie bylo całe prawie męką. Jej zawdzięczam wszystko. Powinniśmy widzieć w niej blogosławieństwo. Bez niej będziemy niczym. Niech dzwony biją, aby nas przestrzec przed letnim, nijakim chrześcijaństwem; i aby nas nauczyć witania męczeństwa z uśmiechem. (s. 63)
Opowiadanie Gustawa Herlinga-Grudzińskiego datowane: Neapol, listopad 1999 - styczeń 2000.Tytułowy dzwonnik jest postacią z jednego ze wspomnień autora. To dzwonnik z neapolskiego kościoła św. Klary,...
Opowiadanie Gustawa Herlinga-Grudzińskiego datowane: Neapol, listopad 1999 - styczeń 2000.Tytułowy dzwonnik jest postacią z jednego ze wspomnień autora. To dzwonnik z neapolskiego kościoła św. Klary,...
Gdzie kupić
Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pozostałe recenzje @tsantsara
Bolało?
Zalane deszczem dublińskie ulice w chłodny zimowy dzień nie były odpowiednim miejscem dla szwendającego się małego chłopca. Dobra opowieść zawsze zaczyna się od herba...
Mamy już sierpień, ale rano jest zimno, a w powietrzu pachnie już jesienią. To druga książka Petry Soukupovej i - podobnie jak jej debiut (w 2008 nagroda im. J. Ortena ...