Zapłata recenzja

Gdy w powieści dopracowane jest wszystko... poza fabułą

Autor: @Bartlox ·5 minut
2020-10-13
Skomentuj
4 Polubienia
Czasem jest tak, że jakaś powieść jest podobna do pozostałych, ginie w tłumie kolejno pojawiających się książek o podobnej tematyce, czasem zaś przeciwnie - jest "inna", szczególna. Jest ciekawym doświadczeniem z punktu widzenia czytelnika. No to to jest właśnie przykład tego drugiego zjawiska. Bo... czy często spotykacie się z kryminałem czy tam thrillerem w którym autor ciężko i nie bez sukcesów pracował nad wszystkim, nad każdym elementem tekstu, poza tylko jednym jakże drobnym szczególikiem - poza samą historią? :) Tak, w tym wypadku tak właśnie to wygląda - Kernick z dużym wysiłkiem i wykorzystując swój na niemały z pewnością talent pisarski dopracował tu wszystko, wszystko... z wyjątkiem intrygi jako takiej.

Okej, zacznijmy więc od tych dopracowanych rzeczy, zacznijmy od pozytywów. Na pewno wypada do nich zaliczyć naszą parkę głównych bohaterów. W niej czujemy solidną, oddana sprawie policjantkę, gotową do poświęceń dla idei panowania porządku i sprawiedliwej odpłaty dla wszystkich łamiących prawo. Czujemy, że chce dobrze - i czujemy, że jest profesjonalistką, że w pracę wkłada nie tylko serce, ale i rozum, wielką inteligencję, sprawność tak umysłową, jak i fizyczną. Kupujemy to bez chwili wahania, gdy pod koniec autor serwuje nam wprost informację o jej sprawności fizycznej jest to dla nas oczywisty, po prostu przypomniany, fakt. Kupujemy też jej życiowe zagubienie, to jak szuka sobie faceta wiedząc, że z kolejnych związków nic z różnych względów nie będzie. To, ze potem, pod wpływem okoliczności, odpuszcza sobie bycie porządną gliną, w coraz większym stopniu nagina zasady, ale wciąż pozostaje jednoznacznie pozytywną postacią, też jest w tekście zrobione bez zarzutu. Co do jej partnera zaś - też nie mamy wielkich problemów z sympatyzowaniem z "dobrym łotrem", z facetem, który zrobił w życiu wiele złego, ale wciąż ma w sobie iskrę dobra, iskrę przyzwoitości. Może ewentualnie retrospekcje z momentu jego przejścia na stronę zła można było trochę lepiej zrobić. Per saldo jest naprawdę dobrze, przede wszystkim jednak - no właśnie, nie mamy wątpliwości, ale Kernick serio bardzo starannie ten element powieści dopracował.

Co z innymi postaciami? Też jest co najmniej nieźle. Źli odpychają, czuć to i u wielkich bossów i u służących im mniejszych graczy. Ewentualnie może troszkę przeszkadzać pewna migawkowość niektórych ich pojawień się, ale też nie jest to dla nas jakiś wielki problem. Postacie z dalszego tła, ludzie, których nasza dzielna parka spotyka kolejno na swej drodze, nie budzą zaś już żadnych zastrzeżeń, po prostu bardzo dobrze wpasowują się w powieść. To jednak chyba już związane z kolejnym punktem tej mojej recenzji.

No właśnie, co się naprawdę bez cienia zarzutu udało, to klimat miejsc ukazanych w powieści. Czy to Londyn, czy angielska prowincja, czy filipińskie zadupie, czy wielkie miasto na Dalekim Wschodzie - o, jak my to bardzo czujemy. Można pewnie postawić pisarzowi zarzut, że w pewnych punktach zrobił to trochę szkolnie (zwłaszcza w tych dalekowschodnich partiach tekstu), ale co z tego, skoro tak fajnie, bezproblemowo to odbieramy. Czujemy klimat spelunek, czujemy klimat spalonej słońcem ulicy, czujemy wszystko, jak cholera. Nawet gdy bohaterowie w pewnym momencie zaczynają się zastanawiać nad mentalnością mieszkańców Filipin i czynnikami ja kształtującymi, dialog ten wychodzi naturalnie i nie razi. I znów, nie ma wątpliwości, że autor długo nad tym siedział, że bardzo mu zależało nad tym byśmy tak to odbierali. Pełen sukces, panie Kernick.

Dalej - kwestia tempa akcji. Również mogę o nim pisać tylko dobrze. Wszystko jest spójne i przyjemne w takim najlepszym dla czytelnika znaczeniu. W tym miejscu trzeba też dodać dwie uwagi. Po pierwsze sposób w jaki pisarz miesza narrację pierwszo i trzecioosobową i, ogólniej, wielość punktów patrzenia na powieściowy świat - wyszło bardzo fajnie, bez szarżowania, a jedna umiał autor wykorzystać ten efekt, gdy w różny sposób dowiadujemy się pewnych rzeczy. Po drugie zaś liczba spiętrzeń akcji. Wiecie jak to zazwyczaj wygląda w thrillerach? Akcja leci w miarę jednostajnie, a na koniec taka większa rozróba, prawda? Otóż nie tym razem :) Tu mamy rozróbę na rozróbie :) W pewnym momencie przestałem wręcz liczyć ile razy mamy bójkę, strzelaninę, pościg itd. Nie, szczęśliwie nie jest tak, że cała powieść jest jedną wielką strzelaniną - ale jest ich tu naprawdę wiele. Ta końcowa, rzeczywiście większa od wcześniejszych, też się oczywiście pojawi. Wszystko zrobione sprawnie i, po raz kolejny - z pewnością autor bardzo chciał, byśmy świetnie się bawili. I, również z pewnością, nie poniósł w tym zamiarze literackiej klęski.

Dobra, i teraz przechodzimy do tego mojego zasygnalizowanego wcześniej głównego wobec książki zarzutu. Ej, czemu tu praktycznie nie ma intrygi, którą moglibyśmy śledzić? Czemu tu nie ma pomysłu na fabułę, żadnego pomysłu? Bohaterowie jeżdżą od miejsca do miejsca, ganiają się, strzelają, ale... właściwie po co? Serio, mam wrażenie, że pisarzowi po prostu zabrakło koncepcji powieści, więc walnął sobie tekst, w którym jest wszystko poza rzeczoną koncepcją. Ktoś tam coś wie i musi z tego powodu zginąć, jest jakiś gang od dziecięcej prostytucji (zresztą dwa razy odegra ona większą rolę przy wyborach podejmowanych przez naszych bohaterów), w pewnym momencie nagle pojawia się jakaś teczka z tajemniczą zawartością o którą toczy się cała ta gra, ale to się tak bardzo nie składa w nic, to jest tak niespójne, to jest tak bardzo, no właśnie, nie połączone jakąś wspólną ideą, że szok. Sama wyjściowa dla sprawy, w każdym razie dla motywacji naszej głównej bohaterki, sprawa sfingowanego samobójstwa jej byłego partnera - czy ktoś ją pod koniec lektury w ogóle pamiętał? Rozmyła się do tego stopnia, ale też tak szybko, że to aż zaskakujące. Serio - powieść bez pomysłu, to mogłoby być hasło tej recenzji, gdybym chciał jednoznacznie ją zjechać, wciąż pozostając uczciwym.

Aha, jeszcze jedno - zdaje się, że Kernick jest nazywany "brytyjskim Cobenem", że jest często porównywany do tegoż pisarza, tak? No to zupełnie tego nie rozumiem, według mnie nie ma wielkiego podobieństwa. Autor "Zapłaty" nie szarżuje tak z ironią (prawdę mówiąc robi to w bardzo ograniczonym zakresie), przeszłość bohaterów odgrywa w powieści zupełnie inną rolę itd. Nie wiem, może w innych powieściach Brytyjczyka widać po "pokrewieństwo", w tej nie.

Per saldo polecam, lektura była przyjemna i bynajmniej nie żałuję. Aha, i czytając szukajcie tego pomysłu, może pójdzie Wam lepiej niż mi :)

Moja ocena:

× 4 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Zapłata
Zapłata
Simon Kernick
7.3/10

Komisarz Tina Boyd od lat próbuje dopaść Paula Wise’a stojącego za kilkoma zabójstwami. Kiedy dowiaduje się o śmierci Nicka Penny’ego, dziennikarza, który śledził podejrzaną działalność Wise’a, nie wi...

Komentarze
Zapłata
Zapłata
Simon Kernick
7.3/10
Komisarz Tina Boyd od lat próbuje dopaść Paula Wise’a stojącego za kilkoma zabójstwami. Kiedy dowiaduje się o śmierci Nicka Penny’ego, dziennikarza, który śledził podejrzaną działalność Wise’a, nie wi...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Bartlox

Cienie pośród mroku
Cienie dobrego Mroza?

Pojawienie się Wielce Tajemniczych Symboli ==> Rozkminianie Wielce Tajemniczych Symboli ==> Wyjście na jaw faktu, że Wielce Tajemnicze Symbole nie miały żadnego znaczeni...

Recenzja książki Cienie pośród mroku
Mrok
Niezbornie, niezgrabnie, na siłę

„Jego powieści to właściwie tylko dialogi” – takie oto zdanie zdarzało mi się raz czy dwa słyszeć lub czytać, gdy ktoś chciał skrytykować twórczość któregoś z najlepiej ...

Recenzja książki Mrok

Nowe recenzje

Glennkill. Sprawiedliwość owiec
Świeży, oryginalny i pełen humoru kryminał, w k...
@burgundowez...:

Jeśli sądzicie, że widzieliście już wszystko w literaturze kryminalnej, „Glennkill. Sprawiedliwość owiec” udowodni Wam,...

Recenzja książki Glennkill. Sprawiedliwość owiec
Noc spadających gwiazd
Magiczna noc
@ela_durka:

Jakiś czas temu miałam okazję, a w zasadzie wielką przyjemność przeczytać powieść "Nowe życie Kariny" pani Marty Nowik....

Recenzja książki Noc spadających gwiazd
Wzgórze psów
Recenzja książki "Wzgórze psów" Jakuba Żulczyka
@natala.char...:

Jakub Żulczyk w Wzgórzu psów zabiera czytelników na mroczną podróż do małego miasteczka, które skrywa więcej tajemnic, ...

Recenzja książki Wzgórze psów
© 2007 - 2024 nakanapie.pl