Znacie to zjawisko, kiedy dajcie parę skarpetek do prania, a z pralki wyciągacie jedną? Tę „kryminalną zagadkę” spróbowała rozwiązać autorka bajek dla dzieci Justyna Bednarek. Jako metody śledczej użyła swojej wyobraźni. Do jakich doszła wniosków? Skarpetki nie giną. Nikt ich nie porywa. One wybierają wolność. Książka „Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek” opowiada dzieje kilku odważnych skarpet, które postanowiły opuścić kosz na pranie.
Jeszcze zanim „Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek” wpadły w moje łapki zachwyciłam się pomysłem personifikacji odzieży. Jaką trzeba mieć wyobraźnię, żeby opisać co się dzieje we wnętrzu kosza na pranie, żeby nadać charakteru tak niepozornej rzeczy jak skarpeta. Jakie trzeba mieć poczucie humoru, żeby spojrzeć na świat z perspektywy... stopy. Zachwycająca sprawa.
Zachwycająca jest również sama książka. Jak tytuł wskazuje znajduje się tu dziesięć opowiadań o skarpetkach, które wybrały wolność. Justyna Bednarek przyłożyła się do wymyślenia bohaterek. Nie wiem, czy to tak wyglądało, ale widzę pisarkę nad stosem skarpet, jak zastanawia się: jaka ty możesz być?; skąd się tu wzięłaś?; co chciałabyś robić w życiu?. Może nie brzmi to zbyt rozsądnie, ale skąd autorka mogła wiedzieć, że zwariowana skarpetka w kropki to urodzony śmieszek, albo gryząca skarpeta z owczej wełny ma dość waleczny charakter. Po porostu trzeba z nimi pogadać i je dobrze poznać.
Historyjki zawarte w książce nie są długie, a przy tym bardzo „kompleksowo” skonstruowane. Z każdej dowiadujemy się co nieco o pochodzeniu, charakterze itp. bohaterki. Poznamy jej motywacje do ucieczki. Aż wreszcie zostaje opisana przygoda. Opisana w lekkim, zabawnym stylu. Najcudowniejsze jest jednak coś, co chowa się między wierszami. Skarpetki są różne i maja różne pragnienia. Jedna zostanie gwiazdą telewizji, inna wielkim politykiem, a jeszcze inna sprawdzi się w roli mysiej mamy. Każde marzenie jest równie ważne, bo uszczęśliwia bohaterkę. Każda z nich czuje, że zrobiła coś wyjątkowego. O każde pragnienie warto walczyć. Nie dajcie sobie wmówić, że to co kochacie jest głupie, mało ważne czy mało ambitne. I to jest fantastyczny morał „Niesamowitych przygód dziesięciu skarpetek”.
Książka wygląda dość okazale, jednak nie powinno to zniechęcać opiekunów młodszych dzieci. Powiedziałam bym, że limit wieku w tym przypadku nie istnieje. Opowieści nie są ani za długie ani za krótkie. Starsze dzieci mogą potraktować publikacje, jako całość, a z młodszymi możemy czytać wybrane przygody ulubionych skarpetek. Akcja jest wartka i po prostu wciąga. Jesteśmy ciekawi, jak potoczą się losy kolejnych bohaterek. Język i różnorodność tematów pobudza ciekawość świata. No i jestem pewna, że dorośli docenią subtelny humor. Do tego publikacja jest bogato ilustrowana, dlatego nie „tkwimy” długo na jednej stronie. Mamy wrażenie, że czytamy, jak rakieta.
W momencie kiedy piszę tę opinię zostało wydanych już pięć tomów „Przygód skarpetek”. To świadczy o sukcesie tego cyklu. Mnie ten sukces nie dziwi. No dobra, przeczytałam na razie jeden tom, ale jaki. Szalony, zabawny, mądry. Nie wiem, kto się lepiej bawił podczas poznawania skarpetek - ja czy moja córka?