Jeśli myśleliście, że „Matrioszka” była genialna, to szykujcie się na „Marionetkę”, która wciągnie Was w świat rosyjskiej mafii, gdzie nic nie jest oczywiste, a każdą złą decyzją, możecie wydać na siebie wyrok śmierci…
Już 2 czerwca premiera „Marionetki” Pauliny Jurgii. Czekacie? To oczywiście pytanie retoryczne, bo ja dobrze wiem, że tak! ;) autorka i wydawnictwo długo kazali nam czekać na ten moment, bo premiera „Matrioszki” była na początku zeszłego roku, ale w końcu jest! I wiecie co? Warto było, bo druga część nie dość, że trzyma poziom jedynki, to dodatkowo wciągnie Was bez reszty!
Mamy tutaj zdecydowanie więcej spraw mafijnych. To już nie tylko zwykły romans między Martą i Kolą, a istna walka o przetrwanie w mafijnym świecie. Pamiętacie zakończenie „Matrioszki”? Jeśli tak to nie zdziwi Was fakt, że Maks i Kola w dalszym ciągu realizują swój plan i dążą do przejęcia władzy. Już wkrótce ma odbyć się „koronacja”, która ma przesądzić o wielu rzeczach. Czy droga do niej będzie usłana różami? I co takiego się wydarzy, zanim do niej dojdzie? A gdzie w tym wszystkim miejsce na rodzącą się miłość między bohaterami? I gdzie jest Karolina?
Jestem zachwycona tym, jak autorka cudownie tworzy tę historię. Wszystko jest ze sobą tak idealnie połączone, że przez tę książkę dosłownie się płynie. A każda kolejna strona to uczta dla duszy i dla ciała. I nie, nie przesadzam – ja tak właśnie się czułam, czytając „Marionetkę”. Po zakończeniu „Matrioszki” byłam załamana, tym, że musiałam czekać na kolejną część – dobrze, że nie za długo, bo tylko dwa miesiące, ale teraz, to ja już nie wiem, jak dotrwam do jesieni w oczekiwaniu na finalny tom!
Po raz kolejny autorka stworzyła świetną książkę, w której nie brakuje emocji i scen, które przyspieszają bicie serca. Nieraz miałam ochotę rzucić tą książką o ścianę – i przez to, co się działo i ze względu na zachowanie głównej bohaterki, która jest idealnym odwzorowaniem zachowania większości nastolatek. O matko! Nieraz miałam ochotę wskoczyć do tej książki i wytargać ją za włosy, a Nikołaja zgarnąć dla siebie ;) no cóż – cierpliwość u mnie jest już na wykończeniu :D Wracając do książki, poznamy też wydarzenia z przeszłości Nikołaja, dzięki czemu dowiemy się, co go tak naprawdę ukształtowało. I za to ogromny plus, bo sama byłam bardzo ciekawa jego dzieciństwa. I nie powiem, że nie byłam w szoku, czytając z czym, musiał się zmierzyć. Żeby też nie było za kolorowo, autorka wyjawi nam pod koniec taką tajemnicę, że szczękę będziecie mogli zbierać z podłogi! Tak… zdecydowanie w tej części pani Jurga nie liczyła się z naszymi sercami i nawrzucała takich rewelacji, że w życiu bym się nie spodziewała, że tak mnie nimi zaskoczy! ;) Co więcej, raz nawet byłam bliska płaczu… :( co jedynie świadczy o tym, że emocji tutaj nie brakuje!
Co do bohaterów, pojawią się też nowe elementy całej tej rosyjskiej układanki, których ciężko będzie polubić! No i oczywiście stara gwardia, którą poznaliście już w „Matrioszce”. Ja wszystkich ich polubiłam, dlatego tym bardziej ciężko mi było momentami pogodzić się z wydarzeniami, które miały miejsce w książce.
Mogłabym pisać i pisać, ale najlepiej jak sami się przekonacie, jaka ta historia jest genialna! I tak jak ja pod sam koniec, będziecie chcieli krzyczeć, bo to zakończenie….no nie! Nie da się opisać, jak bardzo mnie ono wk… zdenerwowało ;) czekam na ten finał, który złamie mi zapewne serce… samo to, że to będzie koniec, już mnie przygnębia! Pomimo to, czekam z niecierpliwością! A Wam gorąco polecam całą serię!