Kilka miesięcy temu dostałam od @wydawnictwootwarte książkę -niespodziankę, którą miałam zrecenzować. Po odpakowaniu przesyłki nie mogłam określić o czym jest książka. Biała okładka , na niej tylko dane autorki i tytuł, brak opisu z tyłu okładki. Pierwsze strony przeczytane i już wiem, że czeka mnie przygoda z historią bardzo zawiłą z rosyjską mafią w tle. Paulina Jurga przedstawiła mi emocjonującą i ogromnie wciągającą historię . „Matrioszka” nie pozwoli się wam nudzić , sama czytałam ją z zapartym tchem , przeżywałam z główną bohaterką jej dramat oraz kibicowałam jej całym sercem.
„Poczułam, jak kolejne łzy płyną mi po twarzy. To był Wilk – wyszkolony, by zabijać i nieść ból. Widziałam już jego mroczne oblicze, ale po raz pierwszy jego gniew był skierowany na mnie.”
Marta Małecka to siedemnastoletnia dziewczyna , która kocha grać w siatkówkę. Jest na tyle dobra , że wraz z drużyną mają na wyciągnięcie ręki Puchar Mistrza Polski Szkół Średnich . Po wygranym meczu wraca do domu , w którym zastaje swego tatę, w towarzystwie podejrzanych mężczyzn. Szybko okazuje się , że owi mężczyźni to ludzie z rosyjskiej mafii. Marta zostaje porwana z własnego domu , nieprzytomna zostaje wywieziona do Rosji, gdzie od teraz będzie wiodła życie w rosyjskiej Bratvie. Jej życie zamienia się w piekło. Czy uda jej się uciec z tej „ złotej klatki”? Czy spotka kogoś kto byłby choć odrobinę dla niej życzliwy? Kim jest przystojny Nikolai , który wydaje się przejmować losem Marty. O przepraszam, już nie Marty, od teraz Marta to Matriona Koslov.
„Wiesz, umiem dochować tajemnicy, ale wszystko ma swoją cenę, więc bądź dla mnie miła, Matrioszko.”
Ci którzy mnie znają, wiedzą że uwielbiam fantastykę . Niekiedy sięgam po romanse, lecz bardzo rzadko w moje ręce trafia książka z wątkiem mafijnym , czy kryminalnym. Najczęściej dzieje się tak, że potwornie się nudzę przy takich książkach, nie czuję dreszczyku tajemnicy, chyba że otrzymam coś co mnie przerazi , wtedy to inna historia, lecz również nie taka , która by zakończyła się tym , że książka mnie wciągnie. Mimo tego bardzo , podkreślam BARDZO, spodobała mi się „Matrioszka”. Od pierwszych stron miałam przeczucie , że ta historia mnie wciągnie, i tak było. Mąż musiał mi gasić światło bym poszła spać , ponieważ sama nie potrafiłam się od niej oderwać. Wszystko za sprawą autorki, która potrafiła potęgować w czytelniku ciekawość, która zakończyła tą książkę z wielkim przytupem, która wodziła nas za nos , by na samym końcu dać nam pstryczek i powiedzieć „ O nie , nie, to jeszcze nie koniec”.
Tak, nie dostałam Happy Endu , dostałam wielkie zaskoczenie, rozdarte serce i chęć dostania kolejnego tomu w swoje ręce.
Styl autorki bardzo mi przypadł do gustu, nie męczyłam się przy nim, wręcz przeciwnie. Bardzo spodobało mi się , że autorka przedstawiła jak działa Bratva, jak ciężkie życie ma rodzina , osób tak wysoko postawionych w przestępczym świecie. Miałam też kilka momentów , gdzie się bardzo wzruszyłam. Życie jakie zaplanował jej ojciec nie będzie wyglądało jak sielanka, Marta ma obraz tego co ją czeka i nie ma zamiaru poddać się woli swego ojca, przez co zapłaci wysoką cenę za swoje nieposłuszeństwo. Chciałabym bardzo podziękować wydawnictwu otwarte za możliwość przeczytania tej cudownej historii, nie mogę się doczekać , kiedy w moje ręce wpadnie kolejny tom.
„Jeśli jeszcze nie porzuciłaś myśli o powrocie do domu albo ucieczce, to zrób to teraz. Nie masz do czego wracać. Marta Małecka przestała istnieć.”