Dzisiaj chcę podzielić się z wami swoimi wrażeniami po lekturze „Give me love” Maji Loks. Jest to debiut autorki, który na Wattpadzie ma 5 mln odsłon. Robi wrażenie? A owszem. Na mnie zrobiło i to nie małe dlatego postanowiłam przeczytać tę książkę. Poza tym, no spójrzcie tylko na tę okładkę, czyż nie jest urocza?
Przeprowadzka na inny kontynent w momencie gdy jest się w ostatniej klasie liceum? Być może nie jest to dobry pomysł, ale Adele cieszy się z tego faktu. W końcu będzie mogła uciec od prześladujących ją rówieśników, zmienić otoczenie i zacząć od nowa bez stresu, strachu i nerwów. A przynajmniej taką ma nadzieję. Nowi znajomi faktycznie okazują się totalnym przeciwieństwem tych, których zostawiła w Wakefield. Adele niemal natychmiast łapie wspólny język z Daniell i Chrisem i czuje, jakby znała ich całe życie. Jej uwagę zwraca również gwiazda szkolnej drużyny koszykarskiej Alan Braun. Czy znaczenie ma fakt, że jest łudząco podobny do aktora z jej ulubionego serialu? Bardzo możliwe, bo arogancja chłopaka zamiast ją odpychać w dziwny sposób ją do niego przyciąga...
Mam mega problem z tą książką. Liczyłam na dobrą i wciągającą historię i faktycznie przez kilka pierwszych rozdziałów na taką się zapowiadała. Później jednak coś poszło nie tak. Fabuła jakby się zapętla w rezultacie czego przeskakujemy z imprezy na imprezę. Swoją drogą czy młodzież naprawdę nie potrafi już spędzać ze sobą czasu bez alkoholu? Ja też, uwaga, byłam kiedyś młoda i też czasami zdarzyło się zaszaleć no ale kurczę są chyba jakieś granice. W tej książce alkohol leje się litrami, a młodzież zamiast martwić się sprawdzianem z matematyki walczyła z kacem gigantem i planowała kolejne libacje. No nie, to nie było dobre. Relacja między bohaterami była płytka. Nie czułam żadnych emocji, no może poza frustracją i zażenowaniem, bo młodzi, choć uważali się za dorosłych zachowywali się i odzywali do siebie jak dzieci. Wiecie co? Mam syna w wieku naszych bohaterów i serce by mi chyba pękło, gdyby prowadziło się tak jak jest to opisane w tej książce. Poza tym to, że młody ma osiemnaście lat, nie znaczy, że totalnie olewam to co dzieje się w jego życiu. Tu natomiast wszyscy mieli głęboko w poważaniu to co się z nimi dzieje od nauczycieli zaczynając na rodzicach kończąc.
Nie lubię pisać źle o książkach, bo zdaję sobię sprawę, że ktoś poświęcił wiele czasu i pracy, żebyśmy my mogli trzymać je w rękach i czytać. Zawsze staram się wyciągnąć z lektury jak najwięcej pozytywów, nawet, gdy nie do końca przypadła mi go gustu. W przypadku "Give me love" znalazłam tylko jeden plus, ale dzięki niemu przeczytałam książkę do końca. Niewątpliwe plusem tym jest przyjemny styl pisania Maji Loks.
Zdaję sobię sprawę, że "Give me love" znajdzie swoich fanów. Mnie niestety ta książka rozczarowała. Zabrakło mi w niej emocji. Bagatelizowanie przez autorkę rodzących się na kartach powieści problemów, czy w ogóle ich pomijanie sprawiło, że ta historia stała się mało realna. Bohaterowie żyli w jakimś wyimaginowanym świecie bez zmartwień, bez obowiązków. Totalny chill.
Nie przemawia do mnie ta książka, a może jestem po prostu za stara na młodzieżówki. Nie odradzam jej wam, ale też nie mogę polecić. Jeżeli macie ochotę na wieczór w towarzystwie niezobowiązującej lektury i lubicie młodzieżówki to być może wam "Give me love" przypadnie do gustu.