Pierwszy tom „Gorączki” nie wywarł na mnie większego wrażenia i pewnie przeszedłby bez echa, gdyby nie to, że na półce już czekała kolejna część. Liczyłam na to, że Dee Shulman poprawi kilka niedociągnięć oraz rozwinie niektóre wątki i pełna oczekiwań rozpoczęłam lekturę.
W drugiej części wreszcie zaczyna się coś dziać. Ewa i Seth zaczynają pracę nad tajemniczym wirusem, powodującym całkowitą dematerializację ciała, jednak ciągle nie mogą rozgryźć zagadki do końca. Dowiadujemy się również więcej o samym Parallonie, jego funkcjonowaniu i mieszkańcach. Trzeba tu zaznaczyć, że neutralny w pierwszej części Matt – przyjaciel Setha z czasów Londinium – bardzo traci w oczach czytelnika. To już nie ten sam chłopak, który przyjaźń stawia na pierwszym miejscu. Shulman wprowadziła również nowy, współczesny wątek. Jennifer i Nick to nietuzinkowa para, bo w tym duecie ona jest żądną sensacji dziennikarką, a on oddanym swojej pracy policjantem, ale jak wiadomo przeciwieństwa lubią się przyciągać i tak dzieje się także w tym przypadku. Razem pracują nad tajemniczymi zniknięciami w całej Anglii i zdają się być jedynymi, którzy dostrzegają poważny problem na skalę światową.
Obie części są na wyrównanym poziomie, bo choć „Gorączka 2” niweluje część minusów swojej poprzedniczki, to na ich miejscu pojawiają się nowe. Przede wszystkim w końcu zaczyna się coś dziać w sprawie tajemniczego wirusa, a jego zagadkę starają się rozwiązać już nie tylko Seth i Ewa, ale także Jen i Nick, nowe postacie wzbogacające powieść. Momentami akcja przyspiesza, wydarzenia rozgrywają się zdecydowanie szybciej niż w pierwszej części, co nie znaczy, że nie ma momentów przestoju i braku napięcia. Plusem jest również dokładniejsze ukazanie Parallonu – równoległego świata, znajdującego się poza czasem, do którego trafiają ludzie zakażeni wirusem. I wreszcie samo zakończenie książki – o ile w pierwszej części jest mdłe i nijakie, tak tutaj naprawdę wgniata w fotel i pozostawia czytelnika w niecierpliwym oczekiwaniu na ostatni tom trylogii. I na tym pozytywy się kończą, bo w gruncie rzeczy „Gorączka 2” nie jest aż tak dobra.
Podstawą dla stworzenia całej historii jest miłość Setha do Liwii i odnalezienie ukochanej w osobie Ewy. W pierwszym tomie dopiero się poznawali, Ewa stopniowo przypominała sobie ich wspólną przeszłość i starała się wszystko uporządkować. „Gorączka 2” przenosi miłość bohaterów na wyższy poziom i odtąd przez całą powieść czytelnik jest świadkiem cukierkowego uczucia, które przyprawia o mdłości. Za dużo i za słodko, zupełnie nie do strawienia. Główni bohaterowie irytują dalej, a ciągłe pobyty Ewy w szpitalu stają się wtórne i nudne. Na szczęście wprowadzenie nowych , interesujących postaci równoważy te braki i czyni całość znośną.
Mimo że „Gorączka 2” nie do końca spełniła moje oczekiwania to uważam, że należy jej się ocena wyżej za rozwinięcie pewnych wątków. Poza tym tutaj sytuacja się odwraca i zalety górują nad wadami, czego zabrakło poprzednio. Pozostaje mi liczyć na to, że ostatnia część całkowicie spełni oczekiwania czytelników, a Dee Shulman zakończy swoją trylogię w dobrym stylu.