Pod koniec listopada bieżącego roku blogi zalały informacje o nowej książce kultowego amerykańskiego pisarza John'a Green'a. W gwoli ścisłości, są to opowiadania trzech pisarzy, a nie tylko Zielonego: Maureen Johnson oraz Lauren Myracle. "Let it snow" w oryginalne ukazało się w 2008 roku, więc na polskie wydanie przyszło nam trochę czekać. Wydawnictwo Bukowy Las jednak idealnie się wstrzeliło w obecną porę, ponieważ "W śnieżną noc" zawiera trzy świąteczne historie, które spiszą się idealnie jako prezent pod choinkę. W każdym razie ja ją w taki sposób otrzymałam i od razu w Wigilię podekscytowana przystąpiłam do lektury. Jesteście ciekawi moich wrażeń?
W Wigilię małe miasteczko Gracetown zostaje zasypane przez śnieg. To jedno wydarzenie daje początek kolejnym powiązanym ze sobą historiom, które pozytywnie nastrajają czytelnika. Pokazują, że w magicznym, świątecznym czasie wszystko może się zdarzyć, każdy może otrzymać drugą szansę i odnaleźć miłość. Fabuła tych opowiadań jest ze sobą ściśle związana, dlatego należy je czytać z narzuconą kolejnością, czyli "Podróż wigilijna", następnie "Bożonarodzeniowy Cud Pomponowy" oraz "Święta patronka świnek".
Zwróciliście uwagę na charakterystyczną szatę graficzną tej powieści? Charakterystyczną dla polskich wydań książek John'a Green'a. Zapewne większość osób widząc "W śnieżną noc" na półkach stwierdziło entuzjastycznie: "Och, kolejna książka Zielonego, muszę ją mieć!". Muszę przyznać, że to świetny chwyt marketingowy, warto jednak zapamiętać, że są to trzy opowiadania, choć ze sobą powiązane, to napisane przez trzech różnych pisarzy. Niewątpliwie jednak na okładce rzuca się nazwisko Green'a, bo Maureen Johsnon i Lauren Myracle raczej nie są znane w Polsce. Sądziłam, że to twórca m.in "Gwiazd naszych wina" czy "Papierowych miast" powinien błyszczeć w tym świątecznym wydaniu. Nie mogłam się bardziej mylić.
Nie mogę powiedzieć, żebym była znawcą twórczości John'a Green'a, bo dotychczas przeczytałam tylko jedną jego książkę - "Gwiazd naszych wina". Nietrudno się domyśleć, że po prostu mnie zachwyciła i pokochałam ją całym sercem. Nie mogłam się więc doczekać, gdy zobaczę tego pisarza w innym wydaniu. Jego opowiadanie, te środkowe, czyli "Bożonarodzeniowy Cud Pomponowy" okazało się dla mnie po prostu słabe. Zapewne w zamierzeniu miało być dowcipne i chwytliwe, ale w praktyce było nudne i odstawało od pozostałych dwóch świetnie napisanych historii. Najbardziej spodobało mi się opowiadanie "Podróż wigilijna", które pokazuje, że miłość można odnaleźć w najbardziej zaskakujących warunkach, chętnie bym widziała dalsze losy tych bohaterów w oddzielnym dziele. "Święta patronka świnek" także skradła moje serce, to ciepła i niesamowicie urocza historia, która ukazuje, że każdy człowiek może się zmienić.
Najlepsze w przedstawionych historiach jest wszechobecność ciepłego klimatu, pomimo tego, że akcja ma miejsce w zimie. Nie od dziś wiadomo, że to, co obiecuje wydawca, nie zawsze okazuje się prawdziwe i przynosi jedynie rozczarowanie. Ja generalnie jestem uprzedzona do haseł zachęcających do kupna umieszczonych na przednich okładkach. Na szczęście w tym przypadku naprawdę są to świąteczne opowiadania o miłości, które mają specyficzną atmosferę. Wywołują u czytelnika ciekawość, powodując, że dzieło to wręcz się pochłania, a nie czyta. Mają po prostu swój urok.
Przy tej książce spędziłam świetnie kilka godzin, a zazwyczaj nie przepadam za opowiadaniami. Podobało mi się to, że historie zawarte "W śnieżnej nocy" ściśle do siebie nawiązują. Zostały świetnie napisane, przez co wywołują u czytelnika autentyczne emocje, u mnie było to głównie wzruszenie. Bije wręcz od nich świąteczny klimat, dlatego uważam, że jest to idealny sposób na spędzenie świątecznych dni. Polecam!
"Wiem, że nikt nie jest idealny, a za każdą fasadą doskonałości kryje się skłębiony chaos kłamstw i sekretnych smutków (...)"